Korek całkiem Liliowy ;)
Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Hi, rękawiczki to ulubiony gadżet Korkowy - na razie do wygryzania. Porywa i za nic nie chce oddać. Dzięki za namiary kagańcowe, zamówię i zacznę stosować. Wieczorny spacer - nawet na smyczy - obfituje w taki suspens, że szkoda gadać. Czy tylko wącha, czy już pożera??..
A ze zdrówkiem wszystko OK, dzięki, już od rana pląsa, jakby nigdy nic. Wesolutki jak szczygiełek.
Zazdroszczę Wam tych planów poznańskich... Ale my chyba jeszcze nie dotrzemy... Szkoda wielka, bo ja też bym bardzo chciała zobaczyć zgraną bandę!
A ze zdrówkiem wszystko OK, dzięki, już od rana pląsa, jakby nigdy nic. Wesolutki jak szczygiełek.
Zazdroszczę Wam tych planów poznańskich... Ale my chyba jeszcze nie dotrzemy... Szkoda wielka, bo ja też bym bardzo chciała zobaczyć zgraną bandę!
Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Taaaak... pewnie też potrafi coś namierzyć z kilkudzisięciu metrów, ty jeszcze nie wiesz, że coś się święci, a tu - siup - i już nie ma psa, konsumuje deser...Jotka pisze: Wieczorny spacer - nawet na smyczy - obfituje w taki suspens, że szkoda gadać. Czy tylko wącha, czy już pożera??..
btw. kaganiec polecam przymierzyć na żywo.
No i bombaJotka pisze: A ze zdrówkiem wszystko OK, dzięki, już od rana pląsa, jakby nigdy nic. Wesolutki jak szczygiełek.

Dlaczego nieJotka pisze: Zazdroszczę Wam tych planów poznańskich... Ale my chyba jeszcze nie dotrzemy... Szkoda wielka, bo ja też bym bardzo chciała zobaczyć zgraną bandę!

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Wątpię, żeby wyszło ze względów rozmaitych, ale głównie - brak czasu
.

Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Pies dorośleje z każdym dniem. Niesamowite jest to tempo rozwoju - powtarzam się, wiem
. Jednak pierwszy to chyba raz, kiedy tak uważnie obserwuję szczeniaka u siebie w domu.
Zęby na razie mamy jeszcze wszystkie - oglądam mu szczękę i oglądam, ale dzięki zdjęciom poglądowym paszczy calvadosowej już wiem, że jeszcze mamy mleczaki.
Z sikaniem w domu bywa rozmaicie. Były takie dwa tygodnie, kiedy już w zasadzie chciałam odtrąbić koniec domowej sikawki. Zdarzało się to i owo, raz na kilka dni. Szykowałam się do wywalenia stosu zbieranych gazet.
Tymczasem przez ostatnie dwa dni pies oszalał. Wczoraj wieczorem miałam nawet lęki, że przeziębił pęcherz. Gazety zasikane do imentu wielokrotnie, sikanie na płytki w przedpokoju (tuż po spacerze i sikaniu tamże). Dziwna sprawa. Tymczasem wczorajszy ostatni spacer był wyjątkowo wcześnie, koło 21.00 - i pies tradycyjnie przetrwał noc, do siódmej. Zresztą odkąd u nas jest - ani razu nie zdarzyło się budzenie czy sikanie w nocy: musi chyba przeczuwać, że pani nie byłaby z tego powodu szczęśliwa
...
Mimo lekkiego załamania pięknej, złotej jesieni - spacery nasze nadal dostarczają masę uciechy: teraz dla odmiany ryjemy w liściach. Szuramy, kopiemy, a przede wszystkim - węszymy, rzecz to jasna...
A ileż fantastycznych niespodzianek można wygrzebać z takiego stosu liści i zeżreć, zanim pani się zorientuje!

Zęby na razie mamy jeszcze wszystkie - oglądam mu szczękę i oglądam, ale dzięki zdjęciom poglądowym paszczy calvadosowej już wiem, że jeszcze mamy mleczaki.
Z sikaniem w domu bywa rozmaicie. Były takie dwa tygodnie, kiedy już w zasadzie chciałam odtrąbić koniec domowej sikawki. Zdarzało się to i owo, raz na kilka dni. Szykowałam się do wywalenia stosu zbieranych gazet.
Tymczasem przez ostatnie dwa dni pies oszalał. Wczoraj wieczorem miałam nawet lęki, że przeziębił pęcherz. Gazety zasikane do imentu wielokrotnie, sikanie na płytki w przedpokoju (tuż po spacerze i sikaniu tamże). Dziwna sprawa. Tymczasem wczorajszy ostatni spacer był wyjątkowo wcześnie, koło 21.00 - i pies tradycyjnie przetrwał noc, do siódmej. Zresztą odkąd u nas jest - ani razu nie zdarzyło się budzenie czy sikanie w nocy: musi chyba przeczuwać, że pani nie byłaby z tego powodu szczęśliwa

Mimo lekkiego załamania pięknej, złotej jesieni - spacery nasze nadal dostarczają masę uciechy: teraz dla odmiany ryjemy w liściach. Szuramy, kopiemy, a przede wszystkim - węszymy, rzecz to jasna...
A ileż fantastycznych niespodzianek można wygrzebać z takiego stosu liści i zeżreć, zanim pani się zorientuje!

Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Ech, nie nadążam za moim psem... Podobnie, jak jego brat Mozart - Korek dorasta, poważnieje, a porozumienie między nami staje się faktem (cokolwiek obśmiewanym przez rodzinnych obserwatorów, ale to tylko dlatego, że zżera ich zazdrość
).
Nie jest może tak karny i posłuszny, z przywołaniem bywa różnie - zwłaszcza, jeśli ucapi jakąś smrodliwą kość. Wiem jednak, co jest grane, znam już reakcje psa, znam jego spojrzenie pełne wyrzutu (głód!!), znam ciche popiskiwanie i znaczące gibanie tyłeczkiem pod drzwiami (muszę na siku, natychmiast!!), znam nostalgiczny wyraz pyska, ciężkie powieki i ciche mruko-jęki (zaraz zasnę, nie przeszkadzaj!).
Wiem, że jeszcze wiele przed nami, wiem, że zbliża się trudny wiek, ale nabrałam otuchy i odwagi. Fajny z niego psiun - wyluzowany, zrównoważony, spokojny i przyjacielski. Zero agresji. Romantyczny obserwator, pod tym względem nic się nie zmieniło - kiedy widzi coś intrygującego - siada i przygląda się z wielkim namysłem. Nie lubi wtedy być poszturchiwany
.
Broi z umiarem, podgryza czasem tu i ówdzie, jego najczęstszym grzechem było do niedawna porywanie pluszaków z łóżka Zosi. Pluszaki chwilowo zostały przeniesione wyżej. Natomiast Korek znalazł sobie własnego, gigantycznego psiaka. Siedział ten osobnik na murku, przy śmietniku, bardzo smutny i z oberwanym uchem. Najpierw wzbudził lekką panikę, później wielkie zainteresowanie. Następnie został stanowczo zgarnięty i przeniesiony do domu
.

... ale o ssso chodzi?...

...czasem trzeba schować paszczę przed tłumem, żeby się spokojnie zdrzemnąć...


Nie jest może tak karny i posłuszny, z przywołaniem bywa różnie - zwłaszcza, jeśli ucapi jakąś smrodliwą kość. Wiem jednak, co jest grane, znam już reakcje psa, znam jego spojrzenie pełne wyrzutu (głód!!), znam ciche popiskiwanie i znaczące gibanie tyłeczkiem pod drzwiami (muszę na siku, natychmiast!!), znam nostalgiczny wyraz pyska, ciężkie powieki i ciche mruko-jęki (zaraz zasnę, nie przeszkadzaj!).
Wiem, że jeszcze wiele przed nami, wiem, że zbliża się trudny wiek, ale nabrałam otuchy i odwagi. Fajny z niego psiun - wyluzowany, zrównoważony, spokojny i przyjacielski. Zero agresji. Romantyczny obserwator, pod tym względem nic się nie zmieniło - kiedy widzi coś intrygującego - siada i przygląda się z wielkim namysłem. Nie lubi wtedy być poszturchiwany

Broi z umiarem, podgryza czasem tu i ówdzie, jego najczęstszym grzechem było do niedawna porywanie pluszaków z łóżka Zosi. Pluszaki chwilowo zostały przeniesione wyżej. Natomiast Korek znalazł sobie własnego, gigantycznego psiaka. Siedział ten osobnik na murku, przy śmietniku, bardzo smutny i z oberwanym uchem. Najpierw wzbudził lekką panikę, później wielkie zainteresowanie. Następnie został stanowczo zgarnięty i przeniesiony do domu


... ale o ssso chodzi?...

...czasem trzeba schować paszczę przed tłumem, żeby się spokojnie zdrzemnąć...

Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

Re: Korek całkiem Liliowy ;)
Ach ... rosną te Liliowe ogareczki w takim tempie, że aż wierzyć się nie chce
Jak fajnie, że ja mam szczeniaka w domu
Znów jest wesoło i fajnie ...
Pozdrawiamy

Jak fajnie, że ja mam szczeniaka w domu

Pozdrawiamy



Re: Korek całkiem Liliowy ;)
... a mnie trochę smutno, że czas leci tak szybko i już mam nastoletniego matołka - cwany, poczciwy, kochany, ale gdzie się podział ten słodki maluch sprzed dwóch miesięcy???
Czasem śpimy bardzo grzecznie:

...a czasem nie bardzo

...a to Korek i jego nowy kumpel

Czasem śpimy bardzo grzecznie:

...a czasem nie bardzo


...a to Korek i jego nowy kumpel


Korek
viewtopic.php?f=5&t=1058" onclick="window.open(this.href);return false;

- makaveli
- Posty: 136
- Rejestracja: piątek 16 kwie 2010, 08:14
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: ożarów mazowiecki
Re: Korek całkiem Liliowy ;)
słodziak
sokołek też ma swojego misia, chociaż jest już troch zmaltretowany to nie odchodzi od niego na nawet krok 


Sokół z Rodu Udry i jego rodzinka