wladekbud pisze: Tak więc moje wnioski, to nie robić w przyszłości psu wody z móżdżku. Albo klatka, albo nie

Zgadzam się - mam zamiar zostawić klatkę dopóki z niej nie wyrośnie. Jeśli mu tam dobrze, to czemu nie? Raz zaliczyliśmy już piski po wyjściu - zaleczone uchem do gryzienia

Ale generalnie jest spokój - myślę, że jak na 5 dnień przygody z klatką jest wręcz bombwo.
wladekbud pisze:I jeszcze pytanie, poprzednie zdjęcia Mozarta to po obróbce na kompie, czy taka kolorystyka i kontrast z samych nastaw aparatu? Bo się mi podobają...

Tak, to wymaga wyjaśnienia

Foty to czysty, by nie powiedzieć ekstremalny retusz -przerabianie zdjęć to moje hobby.
Zdjęcia robię badziewiastą małpką, która niszczy połowę zdjęć - na początku zaczęłam je podkręcać tylko po to, żeby w ogóle były czytelne. A potem się rozkręciłam i pojechałam po bandzie

Jedno zdjęcie potrafi być na warsztacie nawet przez godzinę. Efekty są ładne, ale widać np. po bokehu
http://www.flickr.com/photos/mozartfoto/4979839807/" onclick="window.open(this.href);return false;, że sprzęt bylejaki.
Zdjęć robionych moim lustrzakiem nigdy nie tykam obróbką

bo mam do fotografii dosyć konserwatywne podejście. Ale zrezygnowałam z focenia psa lustrzanką, bo przy jego trybie brykania i zmiennej obecnie pogodzie wymagałoby to ciągłej błyskawicznej zmiany obiektywów i ustawień, a przy szczeniaku w miejskich warunkach muszę mieć oczy dookoła głowy.No i wiadomo, biorąc lustrzankę trzeba zabrać cały majdan na plecach. Jak się na wiosnę z podlotkiem wybierzemy na cały dzień do lasu to pewnie się skuszę.
A Smeną zdjęć mu nie robię, bo bym zbankrutowała wywołując tyle klisz
Tyle jeśli chodzi o fotograficzny offtop.