Skierka wróciła z działki. Tam było wspaniale, robiła duże postępy. Po prostu- nie ten pies. Podchodziła już do obcych. Szalała, była szczęsliwa i wesoła, broniła ogrodu itd. Dla mojej mamy- ideał psa po prostu. Cudownie inteligentna, usłuchana, mądra, fantastyczna dla niej i domu. Niestety, wróciła i okazało się, że już znam problem- własne stado działa na nią fatalnie.
Każdy kto ma więcej psów i stado to wie jakie bezwzględne panują w nim reguły.
Skierka jest wrażliwa. Płaszczy się, staje się niewidzialna. Jest super grzeczna ale...co z tego. Boi się najbardziej Moni. Monia jej strach wykorzystuje. Skierka nie bawi się normalnie. Boi się jeść przy matce i ciotce. Muszę ją od powrotu od pozostałych psów izolować by cokolwiek zjadła. Na pewno tęskni za moją mamą staruszką, a najbardziej za spokojnym życiem. U mnie dom otwarty i zawierucha ciągła m.in. bo taką mamy pracę. To jej nie odpowiada. Być może też jest psem wymagającym wyłącznej uwagi ( a ja tego dać jej rzecz jasna nie mogę) bo jest "jedynym psem dla jednego pana".
Bardzo ją kocham. Widzę co się dzieje. Najbardziej mnie martwi, że Skierka jest taka tu nieszczęśliwa...

Naprawdę mamy duży problem.