Ojej, nie wiedziałam że takie emocje będą
Ja miałam niedzielę mieć "dla siebie"...ale zaraz po tym jak napisałam to na forum wypadł festyn i dzisiaj z Łozą bawiłyśmy na festynie w Puszczy Mariańskiej - relacja nieco później

Paula dzięki - u Bardzika wszystko ok.

Źle znosi upały ale na szczęście temperatura trochę spadła i daje radę.
Rozwiązanie:
ad 1 - na wieszaku wisiała moja nowa kurtka przeciwdeszczowa, z której jestem dumna prawie jak z zielonych butów

Łoza po prostu chciała się na niej przespać jak byłam w pracy...Chwila grozy

... i na szczęście kurtka caluśka. Gorąco mi się zrobiło , nie powiem. Jak widać to już drugi wieszak załatwiony w ten sposób. Na pierwszym nieopatrznie powiesiłam polar, który jej zazwyczaj zostawiałam jak wychodziłam żeby sobie do przytulenia wzięła. Szlag trafił polar (rozdarty...pewnie materiał ze starości nie dał rady

) i wieszak.
Nie sprzątam - źle...sprzątam - też straty
ad2 - to było naprawdę trudne !
Zrobiłam zaległe prasowanie. Prawie dwie godziny stania przy desce, wszystko elegancko ułożone na ławie do schowania do szafy. Dumna z siebie uznałam, że zasłużyłam na kawę. A że kawy nie lubię to jedyną wersją dla mnie do strawienia to taka gdzie połowę kubka ciepłej kawy uzupełniam lodami

Relaksuję się, konsumuję prawie chłodną już kawusie i patrzę przez okno, a tam ....słonko! Kurcze, miałam zrobić fotki kwiatków! To rzucam wszystko , lecę po aparat i focę. A jak wróciłam z "pleneru" po jakiś 5 min to mało na zawał nie padłam! Nad zostawioną na brzegu ławy kawą stoi Łoza a wszystko wokół, łącznie z moją suką rasy ogar polski w kawowe kropki. Wszystko: cała suka od głowy (nieco więcej) do d...(nieco mniej), narzuta, podłoga, obrus....a przede wszystkim moje świeżutkie, uprasowane pranie.
Zaraz potem pralka znowu chodziła
Podsumowując - to co Łoza ma na plecach to moja kawa.
Nie mam pojęcia dlaczego miała taki "rozchlap" ale widok był druzgocący.
ad3 - jak chce potrafi być subtelna...
