tak jak pisałam Hani, nie myślałabym o oddaniu Kulka gdybym miała po pierwsze domek jednorodzinny, pech chciał ze musiałam sie przeprowadzić 3 lata temu do bloku, a w bloku nie da się izolować psa od dziecka, po drugie gdyby nie sytuacja z dzieckiem. ponieważ pojawiło sie rok temu dziecko.. Kulek sie zmienił, nie wiem czy był zazdrosny czy chciał postawić w odpowiednim miejscu w szeregu moja córkę, ale nie zachowywał sie fair do niej, powarkiwał, nieruchomiał dziwacznie- widziałam że to nie było dobre zachowanie, znałam go już na tyle, nieruchomienie i wielkie źrenice nie zanosiły nic dobrego, jak chciałam mala wziasc przy nim na ręce to warczał.. i nie wiem czy na nia czy na mnie.. ogólnie nigdy nie dal sie pogłaskać malym dzieciom. ogon pod pupę i odskakiwał wręcz. czasami wręcz powarkiwał.. myślę ze sie ich bal.. z moim starszym bratem ma 10 lat mial świetny kontakt, ale znal go od szczeniaka.
próbowałam 2-3 miesiące przekonać go do córki, wszytko było ok dopóki nie zaczęła raczkować i chodzić. na początku była to ciekawość psa, pewnie nie wiedział o co chodzi. ale wołałam go do wspólnych zabaw itp. wszystko bylo ok do momentu kiedy mówiłam mu ze ma odpuścić i np sie posunąć.. warczał, kły na wierzchu ..bałam sie bo obok dziecko.. starałam sie karmić i nagradzać go przy malej, tak jakby od niej dostał smakołyk, chciałam go przekupić ..ale nic.. gamonik maly zle to odczytał i później była klapa (najeżył się, pomyślał chyba ze mała chce mu to zabrać ;/ i nawet nie powąchał. dopiero jak mu położyłam albo sama dałam to wziął ;/) wiele było takich niedomówień, próbowałam klikerem znowu pracować itp, nie wyszło,
... Akord stal sie bardziej władczy odkąd pojawiła sie mala, zaczął fikać nawet do mnie, gdzie to sie nie zdążało wcześniej, pewnie wyczuł że odpuszczam mu za złe zachowanie i chciał mi wejść na głowę, a ja zobaczyłam to pewnie za późno Inie potrafiłam tego już cofnąć, męża tez kilkakrotnie klapnął zębami tylko dlatego ze chciał wstać z kanapy a on leżał obok ;/ może bal sie ze go wywali ale i tak nie powinien.. wiele było takich sytuacji. Jak sobie wtedy myślałam że matko, gdyby od jego widzi misie klapnął zębami mala ... strach..
ale akord był wspaniałym psem. czułym, kochającym, przebiegłym nawet czasami

mądrym, przewidującym, mogłabym godzinami pisać o jego plusach ..ale musiałam cos zrobić, sięgałam po pomoc ale nic z tego nie wyszło ..wiec stanęłam przed dylematem czy poczekać az mala dorośnie i może jakoś sie to ułoży albo poczekać do momentu az sie cos wydarzy.. wybrałam dziecko.
może działałam nieumiejętnie, pewnie tak było, popełniłam pewnie masę błędów wychowawczych, pewnie rozpieszczałam go za bardzo, a gdy pojawiło się dziecko pewnie poczuł się zagrożony, nie wiem czy tak było ale tak myślę... ale starałam się być jak najlepszym przyjacielem dla niego. Wyszło jak wyszło czuje się źle i nie wiem czy będę kiedykolwiek gotowa aby mieć kolejnego przyjaciela, bo już żaden pies tak na prawdę nie dorówna Akordowi.