Wczoraj byliśmy na śnieżnym spacerze i nasza Panna uwielbia skakać po zaspach jak mały zając

Po pierwszym takim wyjściu (nie dłuższym niż 15-20 minut) zastanawialiśmy się, czy to aby nie za duży wysiłek jak na takiego malucha, ale kolejne wyjście i Szyszka nie chciała chodzić po odśnieżonych chodnikach bo to nudne, tylko ciągnęła hasać w zaspy

Mamy pytanie czy mamy uważać i zachować umiar, czy hasać do woli (oczywiście Szyszki

).
Szyszolek ma też chłopaka, białego jak śnieg pudla Frodo
