Krótka relacja z soboty - byliśmy w zagrodzie.
Jak weszliśmy to około 5-10 min. Zagaj kompletnie nie był zainteresowany szukaniem dzików, chodził węszył i obsikiwał wszystkie drzewa. Tomek już był zniecierpliwiony, że jego synek ma w nosie dziki. Ja bardziej się nakręcałam niż on i węszyłam cierpliwie, sumiennie...... i... czuję że dzik jest w krzakach a Zagaja nie ma...Co robić???? Sama nie wygonię jego bo się trochu boje i nie czuję się na siłach, tym bardziej że to jak zawsze ten duży dzik. Ten mały zawsze tak sprytnie się schowa że wynajdujemy najczęściej dużego na pierwszy pościg. Stoję czekam, dzik furczy ja myślę...gdzie ten "ciołek" i myślę jak nie zaszczekam to "ciołka" nie przywołam, a jak zaszczekam to i dzik może się zdenerwować i mnie pogonić
Aż w końcu zjawił się mój "kochany" towarzysz i raz, dwa pogonił dzika. Dzik cwaniak jak zawsze bardziej boi się jego niż mnie (chyba czuje, że ja też się go trochę boję) i za każdym razem jak się tylko zmęczy i staje to kieruje wzrok na mnie nie na Zagaja. Pobiegaliśmy trochę za tym dużym dzikiem, potem trochę odpoczynku i kolejne wejście. W przerwie ustaliłam z Zagajem, że idziemy szukać małego dzika, dużego olewamy

. Ten mały jest obłędny musicie go kiedyś zobaczyć (ma motorek w pupie

) ucieka tak fajnie szybko i tymi nóżkami przebiera szybciutko

W kolejnym wejściu bardzo szybko wygoniliśmy z połamanych drzew malucha, zabawa dla nas była przednia. Zagaj się bardzo nakręcił, ja byłam też bardziej chętna bo tego małego się wcale nie boję
Byliśmy bardzo szczęśliwy po takiej zabawie, ale ja jak się okazało potem (przy pakowaniu do auta) jestem ranna, wszyscy myśleliśmy że to mała ranka po krzaczorach, ale jak się potem okazało to nie taka mała ranka. Weterynarz mój osobisty

powiedział że nie wygląda to dobrze, że zastrzyki, płukanie dziury, i leki przeciw bólowe muszę brać. Przy tej okazji zrobił mi wyniki krwi, dokładne USG i okazało się,że jestem zdrowa jak ryba!!! Wewnętrznych obrażeń nie ma ale jest mocne stłuczenie i będzie bolało i opuchnie. Do czasu wizyty u weta nie bolało tak bardzo, ale faktycznie wieczorem w domu bolało już bardzo i jeszcze miałam głodówkę więc tym bardziej byłam smutna ;(
Dziś też jestem smutna bo zaczęłam wylizywać sobie dziurę/ranę, wcześniej nie dotykałam bo ból był ogromny, i pani założyła kołnierz
Krótka fotorelacja: