Matko strasznie Wam wspóczuję, szczególnie Tobie Miszakai.
Pamiętaj czas leczy rany.
I tak jak AniaW napisała Dziękuję, że to opisałaś wiem, że kosztowało to Ciebie wiele
Zabrakło mi słów..... to straszna tragedia- nie pamiętam kiedy ostatnio tak wyłam chociaż nawet się nie znaliśmy.... bardzo Wam współczuję i proszę nie obwiniaj się chociaż to trudne...
"Pies nie dba o to, czy jesteś bogaty, czy biedny...
bystry czy tępy, mądry czy głupi.
Oddaj mu swoje serce, a on odda ci swoje.
O ilu ludziach można to powiedzieć?
Ilu ludzi może cię uczynić rzadkim, czystym i wyjątkowym?"
Koszmar nie do opisania. Tragedia. Wypadek. Nie wiadomo czemu tak miało być. Tak jak napisały osoby przede mną- nie ma w tym Twojej winy. Trudno sobie to wszystko wyobrazić. Lecą łzy. Współczuję Miszakai. Był z Wami krótko, ale był. Wspaniały ogar. Pamiętaj o jego uśmiechniętych oczach i fajnych wspólnych chwilach i niech taki pozostanie w Waszej pamięci. Nie wiem co napisać...napiszę, że bardzo tulę Was (zwłaszcza Ciebie) do serca...myślę, że on gdzieś jest obok i nie chciałby byś się smuciła.
Pamiętaj, że mieliście i że masz tu przyjaciół...
Fatalny ZBIEG OKOLICZNOŚCI
Kiedyś omal nie straciłam psa w ten sam właśnie sposób, bo winda nie chciała się otworzyć...
Pies mieszkający razem z ludźmi na ogół traktowany jest jak członek rodziny. Tak było i u Was, więc nawet sobie nie wyobrażam co przeżywacie
Bardzo mi przykro
Zapamiętam Cygarka jako pięknego, młodego psiaka, który mi się ładował do auta,żeby jeszcze nie kończyć spaceru...
Straszna sytuacja, ale nie mogłaś jej przewidzieć. Psa kocha się jak członka rodziny, wyrzuca się sobie, że stała mu się krzywda przez naszą nieuwagę (sama miałam taką sytuację kilka razy), ale to był wypadek i nie mogłaś mu zapobiec. Nigdy o nim nie zapomnisz, będzie dla Ciebie wzorem idealnego psa, ale nic już nie zmienisz, a zrobiłaś wszystko co mogłaś. Pamiętaj o Iwku, on też to przeżywa. Trzymaj się.
Marta, jestem wstrząśnięta tragedią jaka Wam się przydarzyła. Wiem jak bardzo cierpisz i jak strasznie to boli. 3 lata temu, straciliśmy naszego ukochanego ogarka Bajana. Na zwykłym wieczornym spacerze, był na smyczy, a jednak właśnie stracił życie wbiegając pod samochód. Jechał w tym czasie tylko jeden jedyny samochód, taki mały busik. I właśnie kiedy Bajanek się zerwał i wyskoczył na jezdnię, w tym jednym ułamku sekundy, dokładnie w tym miejscu znalazł się też ten samochód... Gdyby przejechał sekundę wcześniej, albo sekundę później, Bajanek pobiegłby bezpiecznie do domu, był tak blisko, że ja wszystko usłyszałam przez okno.. Znam ten szok, ten ból, to niedowierzanie za każdym przebudzeniem się rano i to przewijanie taśmy od początku i od początku.. Z Cygarem miał wyjść Kuba, wyszłaś ty, z Bajankiem miałam wyjść ja, a wyszedł Marek. Miesiąc przed tym wypadkiem, kiedy byłam z Bajankiem na skwerze i puściłam go ze smyczy, zaatakowały go dwa onkopodobne psy, nie pozwoliły mu do mnie podbiec i w końcu uciekł stamtąd, drogą, którą przyszliśmy, pokonując dwa ruchliwe skrzyżowania. Biegłam za nim prawie dwa przystanki, z uczuciem, że za chwilę może wpaść pod samochód. Dobiegł szczęśliwie do domu i zastałam go na klatce.. Zginął miesiąc później.. Niezbadane są wyroki losu Marta, dlatego.. nie obwiniaj się, i tak wystarczająco cierpisz ty i twoja rodzina. Ogromnie wam współczuję.
Marto jestem sercem z Tobą i Twoją rodziną, ciągle myślę o Was i bardzo Wam współczuję. Nie obwiniaj się, powtórzę za innymi, to był nieszczęśliwy wypadek, straszny wypadek... a Ty zrobiłaś wszystko, co w takiej sytuacji zrobić można.
Miałem się w sumie nie odzywać, bo jasne, że źle, że tak się stało.
Ale po przeczytaniu wyjaśnień, potwierdzę to co inni piszą.
Głupie i bezsensowne wypadki zdarzają się wszędzie i nie ma szans ich całkowicie uniknąć.
U sąsiadów mojego szefa główka kapusty spadła ze stołu i zabiła yorka. Jak to usłyszałem to nie wiedziałem, czy się śmiać (choć nie ma z czego), czy współczuć. Nie ma szans przewidzieć wszystkiego.
Cygara nie spotkałem, ale był (dla mnie) jednym z kilku-kilkunastu bardziej "znanych" ogarków, dzięki wątkowi "Wytarzany:(" viewtopic.php?f=8&t=483
Tym bardziej przykro.
"Whoever loveth me, loveth my hound." - Thomas More