Oj rzeczywiście dawno nas tutaj nie było, ale juz mysleliśmy, że wszyscy o nas zapomnili
A tu widać, jednak ktos o nas pamieta.
U Sekreta własciwie nic nowego. Spacer, jedzenie, spanie, zabawa i lekkie brojenie
Z postępów w nauce:
- nie sikamy już w domu, ładnie wytrzymuje narazie ok 4 godzin, choc co ciekawe przesypia cała noc i czeka do momentu gdy ktoś nie wstanie czyli tak do 6 rano,
- zniszczenia poczyniamy juz coraz mniejsze i ewentualnie te dozwolone jak np. szatkowanie gazet. niestety upodobał sobie dywan w pokoju, a szczególnie jego rogi. ma to taka zalete iż dywan będzie kwalifikował sie za jakis czas do wymiany, a tak nienaruszony pewnie by leżł jeszcze jakies sto lat

,
- zmagamy sie z chodzeniem na smyczy. sekret nie widzi powodu by iśc na jakiś spacer, stawia czynny opór. ide ja a potem pies (wyjatkiem sa sytuacje kiedy idziemy wszyscy tj. mąz, ja i córka lub też gdy wywozę go do lasu i tam biega luzem to jest fajne.), natomiast powrót ze spaceru do domu wyglada odwrotnie - idzie pies a potem ja....
- nadal szkolimy sie w psim przedszkolu, młody nie jest prymusem ale i nie jest ostatnia gapą. Niestety ma ciężki charakterek

jak nie widzi potrzeby zrobienia czegos to nie zrobi, no bo po co. ostatnio mielismy chodzenie po waskiej kładce, oczywiscie pełna motywacja smakołykiem. młody postawił przednie łapy na kladce i stwierdził ze to musi nam wystarczyć i nawet za cene smakołyku nie odpuścił, przesuwał sie za samakołykiem na tylnich łapach i koniec. natomoast do tunelu wchodził sam nawet nie zachecany taka była fajna zabawa.
- cwiczymy jedzenie z miski na komende i nawet nam to wychodzi. pani w przedszkolu polecała to ćwiczenie jako wspomagajace naukę psa niejedzenia swinstw na dworze, ale na naszego to nie działa. spuszczony zje wszystko co tylko sie da zjesc np. w takim lesie. dzisiaj np. zjadł kupe kaczki (pomimo tego, że w domu dostaje zwacze wołowe brrrrrrrrr), cos smierdzącego, liscie i potem w domu na deser zdechłego pajaka. uswiadomienie mu iz ja mam cos lepszego, czyli taka wymiana nie daje rezultatów, jest jak odkurzacz terenów zielonych. az sie dziwie, ze jeszcze sie nie pochorował po tych dziwactwach kulinarnych.
- zdobylismy kanape juz prawie na wyłaczność,
- oduczylismy sie zebrania przy stole. to tez wymagało pewnej przebiegłości. zalecana w takich wypadkach w literaturze cytryna została zjedzona z apetytem, kawałek salami z duza iloscia chilii rowniez. zaczął wymiekac dopiero przy cebuli, ale dopiero pieprz zrobił swoje. jak młody stawał przy stole i domagał czegos ze stołu to ja maczałam palec w mielonym pieprzu i podtykałam delikatnie pod pysk. zapach mu nie podchodził. co ciekawe tak na niego działa swiezo zmielony pieprz, bo taki który jest juz był mielony wczesniej daje sie nawet powachać.
ot i tyle. mijają nam spokojnie kolejne dni. juz 7 listopada minie 2 miesiące kiedy sekret zamieszkał z nami, a mnie wydaje sie jakby był od zawsze. miłość psa z córka kwitnie, dystans z kotem robi sie coraz wiekszy.Kilogramów i centymetrów mu przybywa. Zrobiłam mu troche fotek w atelie czyli w zaciszu domowym, postaram sie je dzisiaj wkleic by pochwalic sie młodzieńcem, który na szczescie nie poszedł jeszcze w las z miotu S.