Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
- BACHMATsforanemroda
- Posty: 1117
- Rejestracja: niedziela 01 lis 2015, 16:35
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Jeleń, Szczecinek
- Kontakt:
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
26.11.2021 opuścił nas najwspiękniejszy, ukochany, pierwszy i wyjątkowy BACHMAT.
Od kilku dni widziałam, że Bachuś ma "nieswoje" oczy. Zdażyły mu się także mdłości. Jeździliśmy do weterynarza jednak nikt nie przypuszczał co się dzieje...
USG, wyniki krwi, nie wiadomo o co chodzi. Czekaliśmy jeszcze na część wyników.
Nagle po powrocie od lekarza Bachuś nie chciał zejść z górki na podwórku. Pobiegłam bo wiedziałam, że coś jest nie tak. Wtedy okazało się co jest naszym problemem. Bachmat zaczął wydalać połączone ze sobą, plastikowe worki...
Jakieś 2-3 tyg. wcześniej znajoma zostawiła na podłodze w moim domu smycz z saszetką. A w niej smakołyki i zwitek worków. Bachmat wyjadł smakołyki. Worki zostały, ale jak się okazuje tą pachnącą część także zjadł jak spaghetti... Nikt z nas się tego nie spodziewał, nie było jak połączyć faktów. Tym bardziej, że to trwało tak długo.
Jak okazało się w lecznicy- worki zajęły i ścisnęły całe jelita.
Tego samego dnia Bachmat trafił na stół operacyjny. Po trzech godzinach odebrałam Bachusia i byłam jeszcze pełna nadziei na szczęśliwy finał.
Ciężka noc, pod kroplówkami, bez jedzenia i picia. Cały czas uspokajanie go, aby jak najmniej się ruszał. I tylko nasłuchiwanie mruków bólu. W nocy gorączka i nad ranem cały dzień w lecznicy. Ten dzień był ciężki, jednak dał nadzieję na lepsze. Gorączka obniżona, Bachuś staje na nogi, chodzi. Noc ciężka bo z pragnienia nie mógł spokojnie odpoczywać. Tylko patrzył i prosił o wodę. A ja mogłam tylko zwilżać mu buźkę... Rano gorączka ustąpiła, Bachmat czuł się lepiej, ja tylko go głaskałam i cieszyłam się z tego, że jest taki silny... I ta siła nas zgubiła. Od rana w lecznicy. Około 18 przed powrotem do domu zrobiliśmy kontrolne USG. Okazało się, że w jamie brzusznej jest pełno płynu. Pilnie na stół... Kolejna operacja. Po 4 godzinach przyjechałam go odebrać. Okazało się, że szef puścił, a w jelitach była dziura z której sączyły się płyny, duży fragment jelita okazał się skleić i zamienić w kulę, martwica. Usunięto duży fragment. Taki że "jeśli znowu coś pójdzie nie tak to nie będzie już czego usuwać"- jak stwierdziła nasza wet. Bachmat miał kategoryczny zakaz poruszania się, dlatego też zapadła decyzja, że na jakiś czas zamieszkam z nim w lecznicy. On jeszcze spał gdy gromadziliśmy materac i potrzebne mi rzeczy...
Nadszedł czas na wybudzanie, wtedy zaczął się największy horror. Bachuś najpierw zaczął lekko drgać, jednak na tym się nie skończyło. Dostał silnych, nieustępujących drgawek, co w tej sytuacji było jeszcze bardziej tragiczne ze względu, na dopiero co zszyte jelita. Zostały podane leki uspokajające. Bachmat nie odzyskiwał świadomości, zaczęła mu rosnąć temperatura. Kolejne dawki leków nie pomagały, Bachmat z temp powyżej 40 ° stracił kontakt ze światem, czuł co się dzieje, ale był sparaliżowany. Jedynie potwornie dyszał. Został ponownie znieczulony ogólnie z nadzieją, że to obniży temp. Było odwrotnie... I wtedy po swoim ostatnim zastrzyku usnął już spokojnie... Z sepsą nie ma już ratunku.
Po śmierci doszły nam wyniki badań. Był zdrowym silnym psem. Na tyle silnym, że nie pokazał nam tego, że ma dziurę w jelitach i zamiast jelit zbitą kulę... Tak właśnie go straciłam. Teraz jest z nami LOLA ogar i dwie lagosie. No i szalona Luna. Bachmata brakuje i już zawsze będzie brakować.
Od kilku dni widziałam, że Bachuś ma "nieswoje" oczy. Zdażyły mu się także mdłości. Jeździliśmy do weterynarza jednak nikt nie przypuszczał co się dzieje...
USG, wyniki krwi, nie wiadomo o co chodzi. Czekaliśmy jeszcze na część wyników.
Nagle po powrocie od lekarza Bachuś nie chciał zejść z górki na podwórku. Pobiegłam bo wiedziałam, że coś jest nie tak. Wtedy okazało się co jest naszym problemem. Bachmat zaczął wydalać połączone ze sobą, plastikowe worki...
Jakieś 2-3 tyg. wcześniej znajoma zostawiła na podłodze w moim domu smycz z saszetką. A w niej smakołyki i zwitek worków. Bachmat wyjadł smakołyki. Worki zostały, ale jak się okazuje tą pachnącą część także zjadł jak spaghetti... Nikt z nas się tego nie spodziewał, nie było jak połączyć faktów. Tym bardziej, że to trwało tak długo.
Jak okazało się w lecznicy- worki zajęły i ścisnęły całe jelita.
Tego samego dnia Bachmat trafił na stół operacyjny. Po trzech godzinach odebrałam Bachusia i byłam jeszcze pełna nadziei na szczęśliwy finał.
Ciężka noc, pod kroplówkami, bez jedzenia i picia. Cały czas uspokajanie go, aby jak najmniej się ruszał. I tylko nasłuchiwanie mruków bólu. W nocy gorączka i nad ranem cały dzień w lecznicy. Ten dzień był ciężki, jednak dał nadzieję na lepsze. Gorączka obniżona, Bachuś staje na nogi, chodzi. Noc ciężka bo z pragnienia nie mógł spokojnie odpoczywać. Tylko patrzył i prosił o wodę. A ja mogłam tylko zwilżać mu buźkę... Rano gorączka ustąpiła, Bachmat czuł się lepiej, ja tylko go głaskałam i cieszyłam się z tego, że jest taki silny... I ta siła nas zgubiła. Od rana w lecznicy. Około 18 przed powrotem do domu zrobiliśmy kontrolne USG. Okazało się, że w jamie brzusznej jest pełno płynu. Pilnie na stół... Kolejna operacja. Po 4 godzinach przyjechałam go odebrać. Okazało się, że szef puścił, a w jelitach była dziura z której sączyły się płyny, duży fragment jelita okazał się skleić i zamienić w kulę, martwica. Usunięto duży fragment. Taki że "jeśli znowu coś pójdzie nie tak to nie będzie już czego usuwać"- jak stwierdziła nasza wet. Bachmat miał kategoryczny zakaz poruszania się, dlatego też zapadła decyzja, że na jakiś czas zamieszkam z nim w lecznicy. On jeszcze spał gdy gromadziliśmy materac i potrzebne mi rzeczy...
Nadszedł czas na wybudzanie, wtedy zaczął się największy horror. Bachuś najpierw zaczął lekko drgać, jednak na tym się nie skończyło. Dostał silnych, nieustępujących drgawek, co w tej sytuacji było jeszcze bardziej tragiczne ze względu, na dopiero co zszyte jelita. Zostały podane leki uspokajające. Bachmat nie odzyskiwał świadomości, zaczęła mu rosnąć temperatura. Kolejne dawki leków nie pomagały, Bachmat z temp powyżej 40 ° stracił kontakt ze światem, czuł co się dzieje, ale był sparaliżowany. Jedynie potwornie dyszał. Został ponownie znieczulony ogólnie z nadzieją, że to obniży temp. Było odwrotnie... I wtedy po swoim ostatnim zastrzyku usnął już spokojnie... Z sepsą nie ma już ratunku.
Po śmierci doszły nam wyniki badań. Był zdrowym silnym psem. Na tyle silnym, że nie pokazał nam tego, że ma dziurę w jelitach i zamiast jelit zbitą kulę... Tak właśnie go straciłam. Teraz jest z nami LOLA ogar i dwie lagosie. No i szalona Luna. Bachmata brakuje i już zawsze będzie brakować.
hodowla znad Sarczego Brzegu
https://www.facebook.com/BACHMATsforanemroda/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/BACHMATsforanemroda/" onclick="window.open(this.href);return false;
- gosia_en
- Posty: 58
- Rejestracja: piątek 30 lis 2018, 20:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Jankowo Gdańskie
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
To jest tak bardzo smutna historia, że słów brak. Przytulam wirtualnie i bardzo współczuję.
- WOJAN OGARUSY
- Posty: 215
- Rejestracja: sobota 10 lis 2018, 21:51
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Iłża
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
Wstrząsnęła mną ta historia ... . Słów brak na pocieszenie ... 

- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
Bardzo smutna historia. Brak słów. Ogromnie współczuję. Przeżyłam podobną historię z moim bassetem, który połknął korek od wina. U nas skończyło się to dobrze ale nie obeszło się bez operacji. Psy miewają skłonności do zjadania dziwnych rzeczy. Ajsza na starość zjadała kawałki gąbki z legowiska. Ile ja się na zaszywałam dziur, Dereniówka zjada kawałki koca. Musi spać na drybedach bo każdy koc pogryzie. Cały czas się o to martwię. Nie pochwalam dawania psom zabawek z gąbką czy watą w środku.
Zrobiliście co się dało. Miał wspaniałe życie. Mocno Was przytulam. Brak słów pocieszenia.
Zrobiliście co się dało. Miał wspaniałe życie. Mocno Was przytulam. Brak słów pocieszenia.
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13068
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
Dobrze, że to opisałaś Kinga, aby każdy miał świadomość na co uważać!!!
Strasznie mną wstrząsnęła ta tragedia-przytulam mocno!!!
Strasznie mną wstrząsnęła ta tragedia-przytulam mocno!!!
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
Tragiczna historia. Biedak musiał bardzo cierpieć. Często ich wewnętrzna siła nie pozwala ujawnić się temu, co dzieje się we wnętrzu.
Bachmata już nic nie boli i śpi spokojnie, ale ból pozostaje w Waszych sercach. Bardzo współczuję
Bachmata już nic nie boli i śpi spokojnie, ale ból pozostaje w Waszych sercach. Bardzo współczuję
Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei
- BACHMATsforanemroda
- Posty: 1117
- Rejestracja: niedziela 01 lis 2015, 16:35
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Jeleń, Szczecinek
- Kontakt:
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
Życie płynie dalej. Ciągle tęsknię z Bachmatem tak samo, często przychodzą myśli co by było gdyby...
No cóż...
Nasza ekipa powiększyła się o słodką Nasturcję. Lola ciągle młoda
Najbardziej szczenięca ze wszystkich i tak jej chyba zostanie. <3 Jakoś leci. 
No cóż...
Nasza ekipa powiększyła się o słodką Nasturcję. Lola ciągle młoda


- Załączniki
-
- Synek BACHMATA EGO Ogarusy
- 301908200_542682960986842_1612428028397474524_n.jpg (45.16 KiB) Przejrzano 1820 razy
hodowla znad Sarczego Brzegu
https://www.facebook.com/BACHMATsforanemroda/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/BACHMATsforanemroda/" onclick="window.open(this.href);return false;
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13068
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
Masz jeszcze jakieś fotki miotu E których nie widziałam?
Zalagociałaś się na dobre, ta z przodu co taka spora
?
Zalagociałaś się na dobre, ta z przodu co taka spora

- BACHMATsforanemroda
- Posty: 1117
- Rejestracja: niedziela 01 lis 2015, 16:35
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Jeleń, Szczecinek
- Kontakt:
Re: Bachmat, Lorna i reszta-ekipa znad Sarczego Brzegu.
musiałabym poszukać zdjęć. nie wiem które widziałaś

Spora? Że gruba?




hodowla znad Sarczego Brzegu
https://www.facebook.com/BACHMATsforanemroda/" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.facebook.com/BACHMATsforanemroda/" onclick="window.open(this.href);return false;