Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Basiu jeszcze raz przytulam mocno, trzymaj się, każdą stratę trzeba przetrwać, jakoś wytrzymać ten ciężki czas
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei
- aganowaczek
- Posty: 4360
- Rejestracja: poniedziałek 18 sty 2010, 14:32
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Koziegłówki
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Bardzo nam przykro
Cały czas miałam nadzieję, że Coda się z tego wygrzebie 


Panu Bogu świeczkę a diabłu OGAREK 
Hodowla Ogara Polskiego
"z Sarmackiej Tradycji FCI"
534 992 136

Hodowla Ogara Polskiego
"z Sarmackiej Tradycji FCI"
534 992 136
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Basia trzymajcie się
bardzo Wam współczujemy, znamy ból pękniętego serca
do dziś nas trzyma i wciąż wyć się chce




- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13068
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Bardzo smutno i przykro. Dobrze, że jest w domu do kogo się przytulać aby sobie ulżyć choć trochu.
Tylko mogę dopisać, że czas leczy rany.
Coś się stało, że tak nagle?
Tylko mogę dopisać, że czas leczy rany.
Coś się stało, że tak nagle?
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Dziękujemy wszystkim za miłe słowa i tu i na fb ...
Nie możemy pogodzić się z tym, że Codusi z nami nie ma a dom jest pusty jakby wszyscy zniknęli ...
Codzinku nasz !
Byłaś najcudownieszą dziewczynką w naszym domu, kudłatą przytulanką, towarzyską, wesołą ale nie dającą sobie w kaszę dmuchać.
Zawsze byłaś koło nas ... czy to przed tv zwinięta w kłębek na sofie, czy w nocy rozłożona wygodnie a wtedy ja wstawałam połamana, czy to pod nogami w kuchni ( a może coś spadnie .. ) czy też między grządkami na ogrodzie lub jeżynami, które uwielbiałaś ...
Byłaś psem, na którego wystarczyło spojrzeć i już wiedziałaś co chcemy powiedzieć. Nie ma słów, którymi możemy opisać ból i pustkę jaką mamy w sercu.
Wyć nam się chce kiedy patrzymy na Uchatka, który nie może sobie znaleźć miejsca, który szuka Cię po domu, który leży w kącie i przeżywa wszystko na swój psi sposób... Widać jak tęskni ... My też tęsknimy bardzo i nie ma dnia, żebyśmy o Tobie nie mówili i za Tobą płakali ...
Codzinku ! Dziękujemy, że byłaś z nami, że wniosłaś w nasze życie tyle radości i przygód. Wiem, że miałaś cudowne życie i dziękuję, że mogłam być przy Tobie do ostatnich sekund Twojego życia.
Kochamy Cię bardzo !!!!!!
*************************
Codusia była wyjątkowo zdrowym psem. W wigilię rano zobaczyłam jak traci równowagę na ogrodzie, wymioty, drgawki,brak apetytu ... zatrucie prawdopodobnie trutką albo jakąś toksyną. Walczyliśmy bardzo o jej życie. Kiedy zaczęło się poprawiać dostała gorączki i zaczęła się dusić. Po sterydach była ulga i kiedy wydawało się, że będzie już z górki, Coda zasłabła w domu i odeszła ....
Była na ostatnim spacerze w lesie gdzie nagle odżyła i wcale nie chciała wracać do domu .... Za godzinę już patrzyła na nas z góry ....
Badania wykluczyły nowotwór, ropomacicze, choroby odkleszczowe i inne.
Zrobiłam wywiad na naszym osiedlu i okazało się, że na naszej ulicy kilka psów miało te same objawy. Jeden miał nawet identyczne wyniki. Pies młodszy więc już jest z nim lepiej ... Podejrzewamy, że albo ktoś zrobił to celowo i wrzucił coś na ogrody ( choć nie chce mi się w to wierzyć ) lub niemyślący sąsiad obsypał posesję trutką, ponieważ ma myszy. Prawdy pewnie się nie dowiemy. Na monitoringu nic nie widać.
Nie możemy pogodzić się z tym, że Codusi z nami nie ma a dom jest pusty jakby wszyscy zniknęli ...
Codzinku nasz !
Byłaś najcudownieszą dziewczynką w naszym domu, kudłatą przytulanką, towarzyską, wesołą ale nie dającą sobie w kaszę dmuchać.
Zawsze byłaś koło nas ... czy to przed tv zwinięta w kłębek na sofie, czy w nocy rozłożona wygodnie a wtedy ja wstawałam połamana, czy to pod nogami w kuchni ( a może coś spadnie .. ) czy też między grządkami na ogrodzie lub jeżynami, które uwielbiałaś ...
Byłaś psem, na którego wystarczyło spojrzeć i już wiedziałaś co chcemy powiedzieć. Nie ma słów, którymi możemy opisać ból i pustkę jaką mamy w sercu.
Wyć nam się chce kiedy patrzymy na Uchatka, który nie może sobie znaleźć miejsca, który szuka Cię po domu, który leży w kącie i przeżywa wszystko na swój psi sposób... Widać jak tęskni ... My też tęsknimy bardzo i nie ma dnia, żebyśmy o Tobie nie mówili i za Tobą płakali ...
Codzinku ! Dziękujemy, że byłaś z nami, że wniosłaś w nasze życie tyle radości i przygód. Wiem, że miałaś cudowne życie i dziękuję, że mogłam być przy Tobie do ostatnich sekund Twojego życia.
Kochamy Cię bardzo !!!!!!
*************************
Codusia była wyjątkowo zdrowym psem. W wigilię rano zobaczyłam jak traci równowagę na ogrodzie, wymioty, drgawki,brak apetytu ... zatrucie prawdopodobnie trutką albo jakąś toksyną. Walczyliśmy bardzo o jej życie. Kiedy zaczęło się poprawiać dostała gorączki i zaczęła się dusić. Po sterydach była ulga i kiedy wydawało się, że będzie już z górki, Coda zasłabła w domu i odeszła ....
Była na ostatnim spacerze w lesie gdzie nagle odżyła i wcale nie chciała wracać do domu .... Za godzinę już patrzyła na nas z góry ....
Badania wykluczyły nowotwór, ropomacicze, choroby odkleszczowe i inne.
Zrobiłam wywiad na naszym osiedlu i okazało się, że na naszej ulicy kilka psów miało te same objawy. Jeden miał nawet identyczne wyniki. Pies młodszy więc już jest z nim lepiej ... Podejrzewamy, że albo ktoś zrobił to celowo i wrzucił coś na ogrody ( choć nie chce mi się w to wierzyć ) lub niemyślący sąsiad obsypał posesję trutką, ponieważ ma myszy. Prawdy pewnie się nie dowiemy. Na monitoringu nic nie widać.
- Załączniki
-
- CODA1.jpg (42.66 KiB) Przejrzano 1929 razy


- qzia
- Posty: 7820
- Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
- Gadu-Gadu: 9909298
- Lokalizacja: Garwolin
- Kontakt:
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Brak słów. Ludzie są podli. Bardzo, bardzo współczuję
Nie myśleliście o sekcji? Ja zawsze w sytuacji niewiadomej śmierci psa robię sekcję.


Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Wszystko wydarzyło się tak nagle, że na sekcję było już za późno

Coda została skremowana i jest już z nami w domu ... kiedyś wiatr rozniesie ją po górach



Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Uchaty pozdrawia mroźnie ale słonecznie
Powiem Wam, że nie umiem przyzwyczaić się do spacerów z jednym psem .... Codziennie chodzimy po kilka km po lesie i okolicach, żeby chłopak miał rozrywkę
W domu i na ogrodzie kot mu towarzyszy więc nie czuje się aż tak samotny
Pierwszy tydzień po odejściu Cody Uchaty praktycznie nie wychodził spod łóżka ... tylko na spacer i jedzenie. Po ogrodzie nie chciał chodzić, nie wchodził do pomieszczeń i na miejsca gdzie lubiła leżeć Coda ... Szukał jej, patrzył tępo na legowisko, z którego zawsze biegła jak szliśmy na spacer ...
Serce mamy złamane ale Uchaty przeżywa to na swój psi sposób i nie ma co się dziwić. Były bardzo zżyte przez te ponad 11 lat.
Teraz już jest lepiej. Chętnie biega po ogródku, bawi się z innymi psami i widać, że szuka psiego towarzystwa.
Wskakuje na łóżko i jak nigdy bardzo się z tego ucieszyliśmy bo końcu wyszedł spod niego ...
Przy okazji zrobiłam Uchatkowi badania okresowe i chłopak zdrowy ( tfu ! tfu ! ) jak koń

Powiem Wam, że nie umiem przyzwyczaić się do spacerów z jednym psem .... Codziennie chodzimy po kilka km po lesie i okolicach, żeby chłopak miał rozrywkę


Pierwszy tydzień po odejściu Cody Uchaty praktycznie nie wychodził spod łóżka ... tylko na spacer i jedzenie. Po ogrodzie nie chciał chodzić, nie wchodził do pomieszczeń i na miejsca gdzie lubiła leżeć Coda ... Szukał jej, patrzył tępo na legowisko, z którego zawsze biegła jak szliśmy na spacer ...
Serce mamy złamane ale Uchaty przeżywa to na swój psi sposób i nie ma co się dziwić. Były bardzo zżyte przez te ponad 11 lat.
Teraz już jest lepiej. Chętnie biega po ogródku, bawi się z innymi psami i widać, że szuka psiego towarzystwa.
Wskakuje na łóżko i jak nigdy bardzo się z tego ucieszyliśmy bo końcu wyszedł spod niego ...
Przy okazji zrobiłam Uchatkowi badania okresowe i chłopak zdrowy ( tfu ! tfu ! ) jak koń



- romanczerwinski
- Posty: 125
- Rejestracja: poniedziałek 05 lip 2010, 21:11
Re: Uchaty i Coda ..... czyli Węszynosy Poszły w Las
Współczujemy bardzo . Znamy ten ból....Miesiąc temu odeszła nam Uplotka (Sonia).Dobrze, że Uchaty się trzyma. Ania i Roman ze Szczecina.