Mam nadzieję, że ktoś z Was poza mną pamięta o Mandze

.
Nie pytam poprzednich właścicieli

, bo mają teraz dziwnym trafem chyba więcej czasu i obowiązki związane z miotem już nie są takie straszne jak straszna była Manga

.
Minął rok od kiedy Manga niechciana wróciła do swojego rodzinnego domu. Wszystko u niej dobrze, nie ucieka

, kocha wszystkich ludzi wokół, z bratem nie rozstają się na krok

.
Dziękuję raz jeszcze tym, którzy pomogli mi ogarnąć tą dziwną sytuację i jak najszybciej odebrać Mangę

.
Pozdrowienia od kanapowców z Pęgowskiej Zagrody
