Przy czym dla mnie jasne jest, że choroba (jakakolwiek) może zdarzyć się zawsze i u każdego egzemplarza. I zazwyczaj naprawdę nie ma w tym winy człowieka.
Jednych obchodzą bardziej….innych mniej . Dodatkowo niestety jedni mają większą skłonność do dzielenia się tego typu informacjami, inni zdecydowanie mniejszą. Przy czym od razu zaznaczam – nie wierzę w „bezproblemowe hodowle”. Jeden, może dwa mioty – ok. można mieć szczęście. Ale przy dużej liczbie miotów lub kryć reproduktora – no nie ma cudów. Pojawiają się problemy około porodowe, zejścia szczeniąt, wady u podrostków, choroby u dorosłych….miszakai pisze: ↑środa 29 sty 2020, 16:25 Wydaje mi się, że o ile obchodzą nas, świadomych hodowców skojarzenia, ich bliskość i stan zdrowia przyszłych par ogarzych a potem szczeniąt to też powinno nas interesować kiedy odchodzi, zwłaszcza ogar hodowlany - suka czy pies - w jakim wieku i na co był chory jeśli był.
Oj gwarantuję, że w innych rasach potrafią się też jeszcze lepiej maskowaćEni pisze: ↑środa 29 sty 2020, 20:23 Naprawdę można inaczej. Można nie robić cyrków i wielkich tajemnic ze śmierci i chorób oraz próbować wykluczać zwierzęta, które mogą być nosicielami... W innych rasach potrafią. Przecież mechanizm dziedziczenia nowotworów czy chorób nie zawsze jest znany, ale im bardziej robi się wszystko tajne, tym większe podejrzenia, że ukrywa się coś poważnego...

Jako,że nie mam z tym problemów, to teraz też za zgodą właścicieli, a nawet przy dużym ich zaangażowaniu, informuję o przyczynie odejścia Urala. Ural po wystąpieniu pierwszych problemów został bardzo dobrze zdiagnozowany. Na jesieni miał epizod, że był trochę „nieswój”, trochę składano to na poczet wieku. Zasugerowałam w pierwszej kolejności badania krwi, żeby wykluczyć problemy zdrowotne– nic nie wykazały. Kolejna taka sytuacja (poważniejszy stan, osowienie, apatia) w okolicach Bożego Narodzenia. Tym razem dało się wyczuć zgrubienia w okolicy szyi. Ponieważ miał epizod ślinienia podejrzenia padło na ślinianki. Było kolejne badanie krwi – nic nie wykazało, biopsja ( niestety chyba źle pobrana i na dodatek długo opisywania…opis też średni, ale pierwszy raz padło podejrzenie zmiany rakowej). Prześwietlenie wykazało, że klatka piersiowa czysta. Następnie była tomografia komputerowa – guzy duże, obustronne, niesymetryczne jeżeli chodzi o wielkość . Konsultacje u onkologa, kolejna biopsja ( z nadzieją, że może chłoniak, większa szansa na dłuższe przeżycie). Ponieważ kolejne prześwietlenie wykazało, że klatka piersiowa czysta dostał chemię… Niestety ostatecznie guzy zaczęły wywierać taki nacisk, że dalsza walka nie miała sensu. Finał jest taki, że ostatecznie zdiagnozowano tę zmianę jako nowotwór płaskonabłonkowy, czyli trudny do wczesnego wykrycia, co więcej wykrywany często jak pojawią się inne ogniska poza pierwotnym. Na dodatek słabo poddający się chemii.