Jesień przyszła a u nas tyle się dzieje, że czasu brak ... Wsi spokojna, wsi wesoła ... tak miało być a u nas ciągle zadyma
Kot dostarcza nam tylu wrażeń, że spokojnie to chyba nigdy nie będzie

Dwa tygodnie temu wpadła do domu jak dzikus, wrzeszcząc wniebogłosy ... okazało się, że zaczepiła gdzieś łapą i oskórowała się sierotka

Szycie, opatrunki ... jednym słowem cyrk. Teraz już lepiej ale nadążyć za nią to cud

Zrobić opatrunek kotu rozwalonej łapy graniczy z cudem, mój mąż zrezygnował po dwóch dniach trzymania kota ( nie będzie znęcać się nad zwierzętami

) więc matka polka robi to sama a kot wydziera się jakby faktycznie go ze skóry obdzierali

Jeszcze trochę musi wytrzymać i dopiero pójdzie w teren bo póki co szaleje w domu z Codą a kumple wysiadują na początku ulicy w krzakach i wypatrują naszej pociechy
Uchaty i Coda codziennie chodzą na grzyby więc mamy już sporo zapasów

Poza tym .... nuda
