
nieOGARnięty blog:)
Re: nieOGARnięty blog:)
Mi się też zawsze bardzo podobała Ursa....ale ponieważ Łozy najgorszy wróg z bloku to Ursa właśnie, to nie mogłam jej tego zrobić 

Re: nieOGARnięty blog:)
Mi się też zawsze bardzo podobała Ursa....ale ponieważ Łozy najgorszy wróg z bloku to Ursa właśnie, to nie mogłam jej tego zrobić 

- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: nieOGARnięty blog:)
Tu można zobaczyć zdjęcia miotu U 2019 r. po Krajce i Guliwerze:)
http://www.ogarkowo.pl/viewtopic.php?f= ... 6&start=50
I tu:
https://www.facebook.com/Z-Glinianej-Os ... 216879890/
http://www.ogarkowo.pl/viewtopic.php?f= ... 6&start=50
I tu:
https://www.facebook.com/Z-Glinianej-Os ... 216879890/
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: nieOGARnięty blog:)
I minęło ponad 8 tygodni…
Muszę z perspektywy 4 a w tym 3 ogarzych miotów przyznać, że ilość ma duże znaczenie. Sporo wysiłku kosztowało mnie odchowanie tej gromady. Zimowa długo aura też się dołożyła. Chyba też nie potrafię złapać dystansu i bardzo przeżywam każdy z etapów. Tym razem może ciąża i krycie było bez takich już emocji jak u Cygi ale od porodu już tak. Pękł nam pęcherz płodowy i prawie godzinę czekaliśmy na narodziny pierwszego szczeniaka. I już stres czy Krajka da radę czy jednak jedziemy do weta. Dała radę ślicznie i dzielnie. Urodzić całą dziewiątkę. Ze mną, przy niej, obok niej, w salonie i porodówce a nawet na śniegu gdzie jedno przyszło na świat…Krajka bardzo mi schudła też. Najpierw po porodzie jak brzucho opustoszał już widziałam, że chuda a potem dawałam niemal kilogram karmy dziennie a ona to tylko przerabiała na mleko i potem zaczęła zwracać szczeniakom pokarm w kojcu;/ Ostatecznie jednak ograniczyłam jej jedzenie, bo nic nie szło dla niej a zrobiło się błędne koło i ona tylko mleko produkowała i wymiotowała dzieciom…Teraz się odkarmi w końcu.
Ten miot jest największym moim miotem. Na 38 bydgoskich ogarków moje to 20(8 i 3 Cygi i teraz 9 Krajki). Jestem dumna z siebie. W końcu mogę to napisać. Czasem trudno docenić siebie. Teraz kiedy są już w nowych domach mogę napisać, że tak, jestem dumna i chciałabym psa z takiej hodowli jak moja. Ba, mam jednego. To właśnie Krajka...
Tym razem urodziło się i przeżyło 9 maluchów. Nie było żadnych wad letalnych , rozszczepów i martwych szczeniąt. Ale nie to jest powodem dumy, to bardziej satysfakcja z tego krycia.
Dumna jestem z tych dni i nocy pracy, które ślad zostawiły na moich suchych rękach od ciągłego mycia, sprzątania, ścierania, suszenia i prania…
Z tego, że zadbałam o ich bodźcowanie, o wizyty przeróżnych gości, o oswajanie z czym się da. Mam nadzieję, że wybrałam dobrze. Dziękuję domom. Super było w końcu Was zobaczyć na żywo, poznać, tych, którzy nas nie zdążyli odwiedzić w ciąży i po narodzinach a przed odbiorem malucha.
Dzięki, że powiedzieliście, że doceniacie te nocne nieraz maile i cotygodniowe zdjęciowe sesje. Jeśli jeszcze będą w Osadzie maluchy to chyba standard obniżymy, i powyżej 5 sztuk nie będzie sesji co tygodniowych:) TO też było duże wyzwanie zrobić fajne fotki, obrobić, wstawić i wysłać.
Domy dostały instruktaż i podsumowanie Złotej Dwunastki - co udało się zrobić a nad czym trzeba pracować. Kuba wjeżdżał autem na działkę i klaksonem nadawał do maluchów. Spora część Złotej Dwunastki już za nimi. Właściciele wiedzą co dalej robić odnośnie szczepień itd. Teraz to Wy kochani je przytulacie, całujecie, głaszczecie i dbacie o rozwój i bezpieczeństwo.
Mi trochę smutno ale przeważa radość, bo nie da się zaspokoić potrzeb swoich 3 psów dorosłych i 9 maluchów, nie ma tylu rąk do tulenia a stres o to, że sobie coś zrobią , że coś pożrą złego, że spadną, że łapa utknie itp. jest. Ot, jak o dzieci. Fajnie pogłaskać i pomiziać cudze a o swoje człowiek też już drży bo jest odpowiedzialny.
Jedna nasza miśka, po okresie kiedy ani rozszczepy, ani zachłystówki, ani ropowica, ani entropium nas nie spotkało, po okresie newralgicznym po narodzinach, kiedy od 6 tygodnia coraz mniej namaczałam karmę, kilkanaście razy miała cofki posiłków. Albo je od razu zjadała albo nawet z paszczy nie wypadło i przełykała ponownie. Coś mnie tknęło i sprawdziłam, mimo, że obie sunie przybierały równo a Bajka to nawet długo była większa; jak braciaki rosła a to Ursa była najmniejszym szczenięciem. Niestety potwierdziły się moje podejrzenia i mała ma przełyk olbrzymi. Różne są rokowania dla takich psów. Nasza Bajka rokuje w tym wszystkim dobrze. Przybiera a przy pionizacji podczas jedzenia w ogóle nie cofa pokarmu i tyje normalnie. Co najwspanialsze, jej rodzina z niej nie zrezygnowała. Pokochała ją i mała będzie miała najcudowniejszy dom jaki mogłabym znaleźć dla suni o specjalnych potrzebach.
Poza tym jestem dumna ze zdrowotności tego miotu. Oby tak dalej.
Żegnamy się i do zdjęć odsyłamy
viewtopic.php?f=45&t=3546&start=120
Muszę z perspektywy 4 a w tym 3 ogarzych miotów przyznać, że ilość ma duże znaczenie. Sporo wysiłku kosztowało mnie odchowanie tej gromady. Zimowa długo aura też się dołożyła. Chyba też nie potrafię złapać dystansu i bardzo przeżywam każdy z etapów. Tym razem może ciąża i krycie było bez takich już emocji jak u Cygi ale od porodu już tak. Pękł nam pęcherz płodowy i prawie godzinę czekaliśmy na narodziny pierwszego szczeniaka. I już stres czy Krajka da radę czy jednak jedziemy do weta. Dała radę ślicznie i dzielnie. Urodzić całą dziewiątkę. Ze mną, przy niej, obok niej, w salonie i porodówce a nawet na śniegu gdzie jedno przyszło na świat…Krajka bardzo mi schudła też. Najpierw po porodzie jak brzucho opustoszał już widziałam, że chuda a potem dawałam niemal kilogram karmy dziennie a ona to tylko przerabiała na mleko i potem zaczęła zwracać szczeniakom pokarm w kojcu;/ Ostatecznie jednak ograniczyłam jej jedzenie, bo nic nie szło dla niej a zrobiło się błędne koło i ona tylko mleko produkowała i wymiotowała dzieciom…Teraz się odkarmi w końcu.
Ten miot jest największym moim miotem. Na 38 bydgoskich ogarków moje to 20(8 i 3 Cygi i teraz 9 Krajki). Jestem dumna z siebie. W końcu mogę to napisać. Czasem trudno docenić siebie. Teraz kiedy są już w nowych domach mogę napisać, że tak, jestem dumna i chciałabym psa z takiej hodowli jak moja. Ba, mam jednego. To właśnie Krajka...
Tym razem urodziło się i przeżyło 9 maluchów. Nie było żadnych wad letalnych , rozszczepów i martwych szczeniąt. Ale nie to jest powodem dumy, to bardziej satysfakcja z tego krycia.
Dumna jestem z tych dni i nocy pracy, które ślad zostawiły na moich suchych rękach od ciągłego mycia, sprzątania, ścierania, suszenia i prania…
Z tego, że zadbałam o ich bodźcowanie, o wizyty przeróżnych gości, o oswajanie z czym się da. Mam nadzieję, że wybrałam dobrze. Dziękuję domom. Super było w końcu Was zobaczyć na żywo, poznać, tych, którzy nas nie zdążyli odwiedzić w ciąży i po narodzinach a przed odbiorem malucha.
Dzięki, że powiedzieliście, że doceniacie te nocne nieraz maile i cotygodniowe zdjęciowe sesje. Jeśli jeszcze będą w Osadzie maluchy to chyba standard obniżymy, i powyżej 5 sztuk nie będzie sesji co tygodniowych:) TO też było duże wyzwanie zrobić fajne fotki, obrobić, wstawić i wysłać.
Domy dostały instruktaż i podsumowanie Złotej Dwunastki - co udało się zrobić a nad czym trzeba pracować. Kuba wjeżdżał autem na działkę i klaksonem nadawał do maluchów. Spora część Złotej Dwunastki już za nimi. Właściciele wiedzą co dalej robić odnośnie szczepień itd. Teraz to Wy kochani je przytulacie, całujecie, głaszczecie i dbacie o rozwój i bezpieczeństwo.
Mi trochę smutno ale przeważa radość, bo nie da się zaspokoić potrzeb swoich 3 psów dorosłych i 9 maluchów, nie ma tylu rąk do tulenia a stres o to, że sobie coś zrobią , że coś pożrą złego, że spadną, że łapa utknie itp. jest. Ot, jak o dzieci. Fajnie pogłaskać i pomiziać cudze a o swoje człowiek też już drży bo jest odpowiedzialny.
Jedna nasza miśka, po okresie kiedy ani rozszczepy, ani zachłystówki, ani ropowica, ani entropium nas nie spotkało, po okresie newralgicznym po narodzinach, kiedy od 6 tygodnia coraz mniej namaczałam karmę, kilkanaście razy miała cofki posiłków. Albo je od razu zjadała albo nawet z paszczy nie wypadło i przełykała ponownie. Coś mnie tknęło i sprawdziłam, mimo, że obie sunie przybierały równo a Bajka to nawet długo była większa; jak braciaki rosła a to Ursa była najmniejszym szczenięciem. Niestety potwierdziły się moje podejrzenia i mała ma przełyk olbrzymi. Różne są rokowania dla takich psów. Nasza Bajka rokuje w tym wszystkim dobrze. Przybiera a przy pionizacji podczas jedzenia w ogóle nie cofa pokarmu i tyje normalnie. Co najwspanialsze, jej rodzina z niej nie zrezygnowała. Pokochała ją i mała będzie miała najcudowniejszy dom jaki mogłabym znaleźć dla suni o specjalnych potrzebach.
Poza tym jestem dumna ze zdrowotności tego miotu. Oby tak dalej.
Żegnamy się i do zdjęć odsyłamy
viewtopic.php?f=45&t=3546&start=120
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: nieOGARnięty blog:)
Moje ulubione foty
Urus z Glinianej Osady 

- Załączniki
-
- received_1232947166887075.jpeg (193.89 KiB) Przejrzano 3811 razy
-
- received_2271781786475734.jpeg (122.85 KiB) Przejrzano 3811 razy
-
- received_275576659824193.jpeg (191.69 KiB) Przejrzano 3811 razy
Re: nieOGARnięty blog:)
Piękny post, każdy piesek zasługuje na tak zaangażowanego hodowcę, każdemu właścicielowi życzyłabym szczeniaka z takiej hodowli 

Marta & Rosa
(Runa z Sarmackiej Tradycji)
(Runa z Sarmackiej Tradycji)
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: nieOGARnięty blog:)
Dziś nasza Cygulinka kończy 10 lat 


Czeka nas przegląd, badania ogólne. Ostatnio miała zapalenie slinianek ostre i napędziła mi strachu ale już ok. Zdrowo żyj długo kochana
Czeka nas przegląd, badania ogólne. Ostatnio miała zapalenie slinianek ostre i napędziła mi strachu ale już ok. Zdrowo żyj długo kochana