
A w tych zawodach " dogtrekking" raczej nie był na orientację, bo całą trasę im oznaczyli,za to mieli jakieś zagadki logiczne do wykonania.
Schody były dla kilku psów trudne, ale chyba bardziej dlatego, że ażurowe i wszystko (cokolwiek to znaczy w kopalni) było przez nie widać. Stella dała się przekonać do zejścia, gdy jej obiecałam ją trzymać za szelki, z wejściem nie miała problemu.
Jakkolwiek się to może wydawać dziwne, np. wspólne czołganie się przez krzaki pod rozwieszoną siatką czy bieg po topniejącym łodzie Stelli się bardzo podobały, do mojego targania palety czy noszenia cegły na łańcuchu też nie miała zastrzeżeń
