Tak się zastanawiam, co w karmach Lukullus robi tlenek glinu, glin czyli aluminium to substancja szkodliwa, min neurotoksyczna
A ogólnie to przemyślenia mam takie, że jeżeli pies jest karmiony przyzwoitej jakości karmą, nieważne czy naturalną czy przerobioną przemysłowo i ta karma mu w dłuższym okresie służy, tzn nie wywołuje ostrych czy przewlekłych schorzeń, to tak naprawdę jej rodzaj nie ma znaczenia.
I tak najczęściej większe znaczenie mają geny i skłonność rasy do chorób.
Chociaż chciałabym żeby te karmy musiały spełniać jakieś normy na zawartość szkodliwych substancji.
Wydaje mi się że rozważając o rodzaju karmy mamy na myśli żeby pies jadł to co mu daje zdrowie i długie życie. A tak naprawdę to zależy nie tylko od karmy a psy żywione także mięsem czy to surowym czy gotowanym z dodatkami , także chorują i odchodzą przedwcześnie.
A dla zwolenników karmienia psów i innych mięsożernych stworzeń "samym" mięsem , bez broń Boże innych dodatków jak np zboża , mam niespodziankę. Czy naprawdę myślicie że: wilk, lis, jenot, szakal jedząc w ciągu dnia ileś tam myszy, ryjówek, zajączków, przepiórek , sarenek itd wyjada czyste mięsko z kośćmi a resztę czyli jelita z zawartością ( zboża, trawy, roślinki itd) zręcznie wypluwa?

"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."