Ja osobiście nie lubię też jak w rodowodach jest po kilka psów KW. W końcu mamy psy rasowe, a nie psy z rodowodami- ale pustymi.

Jest takich coraz więcej. Jak dla mnie domieszka świeżej krwi to właśnie domieszka, dolanie, a nie tworzenie na ich podstawie nowych rodowodów i linii hodowlanych, gdzie ogar czasami jak dla mnie mało przypomina tego dostojnego, eleganckiego, zaślinionego "fafluna".
Zgadzam się z większością powyższych opinii, właściwie ze wszystkimi. Pytanie czy hodujemy żeby hodować, czy z pasji i z myślą o przyszłości rasy? Siedzę w rasie tyle co nic, ale widzę stare fotografie, widzę jeszcze te stare psy które zachwycają.
Myślę, że nie ma co na siłę zmniejszać inbredów. Tym bardziej, że zmniejszamy je tymi kilkoma głównymi KW które przewijają się w większości rodowodów teraz. Według mnie nie tędy droga. Chociaż znalezienie psa bez kolejnego KW i np. Zenita nie jest proste, a żeby jeszcze był zrównoważony, ze zdrowym, ciemnym okiem i nie był obciążony ropowicą, czy innymi chorobami?

Ciężka sprawa z tymi ogarami. Ciężko znaleźć kierunek hodowli który byłby idealny, właściwie to się nie da, ale teraz wygląda mi to na wybieranie mniejszego zła... którym jest np maksymalne zmniejszenie inbredu kosztem wyglądu i skrajnie niewyrównanych miotów. Chyba jednak nie o to chodzi.
Boli mnie to, że klasycznych głów jest coraz mniej. Zwłaszcza u suk. W końcu głowa to największa wizytówka ogara. Pomijając już charaktery... i zdrowie które jest równie ważne co eksterier- przecież po to ogar to ogar, żeby był ogarem... a nie gończym, czy wyżłem. Mało siedzę w innych rasach i wiem, że jest o wiele więcej przedstawicieli takiego jamnika, czy akity i osiągnięcie tak małej różnorodności u nich jest w porównaniu do ras mało licznych jest o kilka leveli prostsze. Jednak czasem jak stanie ogar obok ogara to można by zaryzykować stwierdzenie, że to są dwie inne rasy.
Nie wiem czy mam rację. Mój wizerunek na rasę jeszcze się kształtuje, słucham wielu porad, czasem skrajnych, z różnych stron i na razie obserwuje.