Pani przeprowadziła naprawdę dokładne śledztwo zanim postanowiła go "zgarnąć". Jak sama o sobie mówi nie jest zapaloną zbieraczką chociaż zawsze była wrażliwa na takie historie.
Obeszła wszystkich we wsi. Gdyby był czyjś ludzie by wiedzieli komu się zrywa i idzie w długą, a tak zgodnie twierdzili, że chodzi bezpański tam od kilku miesięcy. Była też u wetów w Krościenku (temu ktoś zgłaszał tego psa kilka tygodni temu) i w Szczawnicy (tego psa nie kojarzyła, ale znała ogara z nadleśnictwa).
Myślę, że on nie wyglądał źle, bo sezon wakacyjny dopiero co się skończył, a jak ludzie widzieli takiego miłego psa to chętnie dokarmiali. A i tak miał zapadnięte boki i bardzo wyczuwalny kręgosłup (padło pytanie czy to typowe u ogara..raczej nie), więc nie z tych dobrze odżywionych.
Gorzej byłoby zimą. Do tego dochodzą inne zagrożenia - samochody, wilki...Myślę, że nie mógł tam zostać, tym bardziej, że nie zachowywał się jak zdziczały i lgnął do ludzi.
Z racji miejsca pobytu roboczo został nazwany Dunajcem

Ale najlepsze - Dunajec jest już w hoteliku
Pan, który zgodził się go przyjąć pojechał po niego i faktycznie kręcił się po okolicy. Teraz trzeba zobaczyć jak odnajdzie się w nowych warunkach. Na razie jest spokojny. Jak stwierdził jego obecny opiekun - widać, że swoje przeszedł, ma trochę blizn.
A jak dobrze pójdzie może trzeba będzie już tylko organizować transport do nowego domu
