Chwilowo przeszedłem na żywienie naszej 3-miesięcznej Drumli suchą karmą, szukając źródła nietolerancji dotychczas podawanego gotowanego żarcia.wszoleczek pisze:Wiem że należy karmę namaczać w wodzie w 3 przypadkach:
- szczeniaki i psy b.młode, by się nie przeżarły
- psy stare ze zniszczonymi zębami
- psy po problemach żołądkowych, by je nieświadomie nawadniać
Gdy ja daję suchą karmę Nerowi, to oczywiście musi być czymś 'zabarwiona', bo inaczej nie ruszy(mam chyba jakiegoś dziwnego ogara, bo potrafi nie jeść przez jeden dzień, jeśli dostaje suchą karmę
próbowałam już z wieloma rodzajami
). Biorę z mięsnego kiełbasę dla psów, rozdrabniam ją, zalewam wodą, a później to wszystko wlewam do karmy. Wtedy pies je i jest szczęśliwy
Odgrzewam zatem stary temat, który wówczas zboczył na boczne tory.
Czytałem kiedyś wątek o żywieniu szczeniąt i tam dominowały głosy, że koniecznie powinno się namaczać suchą karmę, co by w brzuchu nie pęczniała. Jakoś nie bardzo rozumiem ten problem, zakładając, że daje się psu tyle, ile zaleca producent karmy dla danej wielkości psa i wieku, a nie tyle, ile wyżebrze zwierzę. Dodatkowo weterynarz zaleca niemoczenie suchej, żeby pies ćwiczył gryzienie i jednocześnie jedząc czyścił zęby z kamienia.
Czy są jakieś inne argumenty za namaczaniem suchej karmy dla szczeniąt, niż rzekome ryzyko przeżarcia?