Brałyśmy ze Stellą udział w IX Gold Dog-Trekkingu w Wilkocinie. Założenie było, że mamy być przynajmniej przedostatnie - byłyśmy 11 na 26 drużyn startujących na naszym dystansie - czyli cel został osiągnięty, poprzedni wynik poprawiony (trochę nam wydłużyło trasę moje zgubienie po drodze kartki z odbijanymi punktami kontrolnymi, po którą musiałam wracać z pkt. 5 do 4 :/ kto nie ma w głowie, ten ma w nogach, jak to mawiają).
Impreza naprawdę dobrze zorganizowana, przyjemnie się szło, atmosfera miła, pierożki jako posiłek regeneracyjny pierwsza klasa
Stella szła niczym zawodowiec, nie stwarzała problemów w tłumie psów czy ludzi, po posiłku była gotowa iść dalej - ja niestety czułam, że mam mięśnie i kręgosłup
