Tak, jak to się mawia, święta, święta... Dzisiaj zgodnie z tradycją Wielkanocną zostałyśmy w zestawie starszych pań czyli ja, Sarka i Czupryna, hojnie potraktowane na spacerze w lesie strugami zimnej wody. Jak już wracałyśmy po zrobieniu pętelki jak trzy zmokłe kury to niebo zadowolone z efektu wypogodziło się i nawet błysnęło słonko. Dziewczyny jeszcze się grzeją pod kocykami.
Za to wczoraj jak to przy święcie przed śniadankiem niespodziankę zrobiły mi starsze dziewczyny puszczone luzem na działkach. Tropem, pewnie jakiegoś kota, głosząc, wskoczyły na teren działki, a potem to już tylko gdzie się dało z działki na działkę przez płoty i żywopłoty. Ja biegnąca do nich z ciągnącą wściekle Ceśką na smyczy ledwie nóg nie połamałam. Sarę udało mi się odwołać i jakoś przez te płoty poprowadzić że wróciła ale tylko ze strachu, no cóż ma się ten autorytet. Za to Czupryna która pobiegła dalej i przelazła przez jakiś płot z żywopłotem utknęła na kolejnej działce i nie potrafiła wyjść. Dziewczyna sprytna, niejeden raz z podobnej opresji dawała radę, więc pewnie się nie dało. Płot jakieś 1,5m, furtka też i zamknięta. Ponad godzinę trwała akcja, najpierw przekonania żeby wróciła drogą którą weszła, bezskutecznie, biegała wokół płotu, a widząc że nie da się wyjść biedna wycofała się. Położyła się w głębi działki i koniec. Co ja się nadarłam. Oczywiście skończyło się tym że ja musiałam przeleźć przez ten płot, mam nadzieję że nikt tego nie nagrał. No ale wiele to nie dało, tylko tyle że obie byłyśmy po tej samej stronie. Próba przerzucenia 30kg psa przez płot tej wysokości, do przewidzenia, obie wylądowałyśmy w tulipanach, a Czupryna tak się przestraszyła że już się nie dała podnieść drugi raz. Zapięłam jej smycz żeby nie uciekła, przelazłam znowu przez płot, trening czyni mistrza. Na szczęście siatka przy ziemi nie była zakopana, zaczęłam ciągnąć i szarpać i rozerwałam część a część podniosłam i wyciągnęłam bidulę na siłę na tej smyczy

Miał być miły wielkanocny spacerek a wróciłyśmy po ponad dwóch godzinach, mokre i zziębnięte bo w międzyczasie jeszcze popadał śnieg z deszczem.
Wesołych Ogarzych Świąt

"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."