Oj tam, oj tam. Jak dla kogo- jako, że Bachmat to mój wyśniony, wymarzony, wyczekany pies (i w sumie przypadkowo ogar) to jest dla mnie choćby nie wiem co ideałem

i chyba już zawsze nim zostanie.
I fakt czuje się świetnie, a ja przez to jeszcze lepiej

Okropna była ta choroba, wielka ulga jak teraz na niego patrzę...
Dzisiaj znowu byliśmy ostrzelać Lalkę... Coś wspaniałego, zero reakcji, zero strachu... Biegała i skakała po ciasteczka-kostki

Tylko trzeba by ją porządnie odłożenia nauczyć, bo mała to taka przylepa, że nie pozwoli na to żeby ktoś od niej odszedł choćby na chwilkę, a i ze skupieniem ciężko. Ciepłe dni się zaczynają to ruszamy z grubej rury. Teraz jestem na etapie poszukiwania skóry i farby...
Dopóki nie dorwę tych "pomocy naukowych" będziemy ćwiczyć odłożenie. Chyba niedługo pojawimy się na jakimś konkursie. Bardzo się tym ekscytuję. Pokładam w Lali wielkie nadzieje, nie tyle wystawowe jak właśnie użytkowe. Oby nam się udało.
