10 lat Czekana w trzech minutach zdjęć:
https://youtu.be/I6fo18dOM-w
Dziś stuknęła dyszka Łozowym dzieciakom. Podobno każdy dostaje takiego psa jakiego potrzebuje. Czekan szczeniakiem był w zasadzie idealnym, a jaklo młody dorosły pies okazał się być fantastycznym materiałem do pracy. Wybaczał błędy, uczył się chętnie, ze swoim zaangażowaniem i energią niejednego bordera by zajechał. Wpatrzony we mnie, ufny i wesoły rozrabiaka. Zwiedziliśmy setki miejsc, przeszliśmy tysiące kilometrów po Beskidach, Bieszczadach, Karkonoszach, lasach i plażach, wspólnie nabijaliśmy kilometry na zawodach doktrekkingowych, uczestniczyliśmy w zawodach obedience, wzięliśmy udział w wielu fantastycznych szkoleniach i seminariach - tropieniowych, sztuczkowych, terapeutycznych, behawioralnych i trenerskich, treiballowych, frisbowych, poszukiwawczych, razem zdaliśmy egzamin ratowniczy w straży – każde doświadczenie to odrębna przygoda. Przez te 10 lat spędziliśmy tysiące godzin bawiąc się, ucząc czy po prostu leżąc sobie razem ręka w łapę czy nos w nos. Dziś trenujemy przede wszystkim czekanowy kręgosłup. Czasem nazywam go Bąblem, bo potrafi się zaślinić i zrobić w kąciku paszczy bąbel. Do niedawna był dla mnie ciągle tym małym szczylem, który wtulony na kolanach zasypiał w ciągu kilkunastu sekund. Dziś patrzę na jego siwą mordę, siwe łapy, wyraz pyska zdecydowanie nie szczeniacki - dojrzały, pokorny. I myślę sobie, że to już dawno nie szczeniak, a dziadek Czekan - od kilku lat rencista. Czekan nie był wyczekanym szczeniakiem – to, że przywiozłem 11 tygodniowego ogra do domu było splotem kilku przypadkowych zdarzeń. Ale jest tak bardzo mój.
Zdrowia Bąblu, żeby plecy nie dokuczały, a reszta będzie taka, jaka ma być.