Ja generalnie lubię konkretne ogłoszenia zawierające oczywiście informacje o rodzicach miotu, ale potwierdzonych właściwym dokumentem, który hodowca ma w dłoni i może w każdej chwili pokazać. Oczywiście każdy właściciel o rodzicach może ( a właściwie nawet powinien w pewnym sensie) opowiadać długo - jeden mniej , drugi bardziej kwieciście

W końcu z jakiegoś powodu decyzja o konkretnym skojarzeniu zapadła - coś chcemy uzyskać, coś poprawić...No chyba, że głównym bądź jedynym wyznacznikiem była odległość do reproduktora
Co do użytkowości...hmmm myślę, że lepiej jednak poprzestać na tym co każde z rodziców ma już na koncie obiektywnie. Zawsze można dodać informację, że coś przybyło (certyfikat, dyplom). Z tym sukcesem w szkoleniu to jest trochę tak, że dla jednego sukcesem będzie, że pies w ogóle zaczął podejmować trop i przestał bać się strzałów, a dla innych, że przechodzi 1500 metrów po 48h i pięknie oznajmia.
We samej zapowiedzi miotu nie ma nic złego - nawet w świetle obecnej sytuacji i "zalegania" szczeniaków w hodowlach wydaje się to być dość zrozumiałe
A że krytyka miszakai złośliwa? Jak dla mnie ani złośliwa (może raczej trochę "uszczypliwa";)) ani niekulturalna...nawet nie wiem czy to jakaś specjalna krytyka. Ja to rozpatrywałam raczej w kategoriach dociekania i wątpliwości.
I w świetle owych dociekań dotyczących "ślinotoku"pragnę wyrazić moje przemyślenia

. Obfitość śliny "wypływa"

z objętości i luźności fafli - patrząc na potencjalnych rodziców zapowiada się średnia krajowa
