Korzystając z półgodzinnej przerwy w opadach deszczu wybraliśmy się na szybki spacerek. Unka, która od dwóch dni kisła na podwórku była wniebowzięta. Po przebiegnięciu galopem kilkuset metrów przypomniała sobie, że człowieki przecież są wolniejsi od ogara i może warto do nich wrócić (zwłaszcza, że zazwyczaj mają coś pysznego w kieszeni). A oto kilka jesiennych fotek z nadbużańskich ścieżek