Słyszałam, że było paru takich, co zamiast dystansu mini trafili na midi i 26 km w nogach mieli

Jak się nie było uważnym, to można było punkt przegapić (w Przesiece nie było na trasie prowiantu dla zawodników, więc jak ktoś nie zwrócił uwagi np. że się zaczął jakiś szlak, to mógł napisu na pieńku nie szukać i przejść dalej). My szłyśmy praktycznie same, więc też było ryzyko, że się pogubimy, bo przedniejsi zawodnicy już pobiegli, ale dałyśmy sobie radę (osobiście tego pilnowałam, a Stella dzielnie ze mną nawet rzekę przekraczała, by siódmy punkt zaliczyć).
Naprawdę bardzo, bardzo mi się podobało i zachęcam. Nikt nam wyrzutów nie robił, że tylko rekreacyjnie idziemy, a widoki były cudne.