Oj... z tymi różami, to jest jednak trochę pracy... ale są i takie, które są stosunkowo mało wymagające, jeśli chodzi o pielęgnację a kwitną od wiosny do przymrozków. Mam dwie takie róże:
Bonicę
http://www.rozarium.org/roze/r-a-bonica/" onclick="window.open(this.href);return false; i Iceberg / Schneewittchen
http://www.rozarium.org/roze/r-a-iceber ... ewittchen/" onclick="window.open(this.href);return false;
Są cudowne, obsypane kwiatami przez cały sezon.
Co do pielęgnacji, nawet przy tych mało wymagających, to standardem jest okrycie na zimę, przycięcie przed okryciem i przycięcie na wiosnę. No i reagowanie, jeśli przyplączą się mszyce lub jakaś grzybowa choroba - - choć te wymienione róże na choroby grzybowe są nadzwyczaj odporne.
Na wiosnę, po odkryciu i przycięciu zasilam róże zawsze siarczanem magnezu, a później używam do zasilenia gnojówek: z pokrzywy najczęściej. W tym roku jest też gnojówka z żywokostu (rewelacja!).
Staram się obserwować róże w trakcie wegetacji, obrywać brzydkie liście z plamami, wycinać porażone pędy. Róże potrzebują mieć przewiew pomiędzy łodygami - wtedy są zdrowsze. Wczesną wiosną, przed liśćmi, stosuję oprysk z miedzianu. Moją zmorą są robale, które uwielbiają płatki, szczególnie, jak zauważyłam, jasnych róż. W tym roku stosuję preparat z olejem rydzowym - tłucze to co żeruje na pąkach - nie szkodzi owadom pożytecznym. No, ale za to częściej muszę to stosować

Nie podlewam róż często, tylko podczas dłuższych okresów bez deszczu, ale kiedy już podlewam, tylko deszczówka, to robię to obficie i staram się bezpośrednio do gleby, nie po liściach.
Jeśli byłyby jeszcze jakieś pytania, to o ile będę wiedziała - chętnie odpowiem.