


1. Ogarki były ładne. Z tych rudych. Szczupłe. Nie za duże. Z wyjątkiem Bezy... nie przesadnie wysoka, ale najkonkretniejszej budowy... Kawał baby...
2. Poszliśmy na żywioł, bez nadmiernych przygotowań, tzn. rano pies nie dostał śniadania, o co po kolei zrobił awanturę wszystkim domownikom, potem zjadł ćwierć porcji po ziarenku na "równaj" i "siad". Się skoncentrowała. A potem miło było patrzeć z jakim rogalem ( z ogona) i z jakim spokojem poszła się wystawiać. Ona lubi być w centrum zainteresowania...
Ocenę, doskonałą, omówimy na blogu. Jutro (jak się da) wystąpimy bez bandaża na łapie, (podobno trochę kulała) a teraz musi być spacer w nagrodę.