Bardzo lubimy jeździć do lasów w okolicy Chojnika. Najwięcej tam sosen i młodych brzózek, tak więc jesienna kolorystyka jest w tonacjach zielono żółtych.
A jeśli chodzi o zwierzynę to najwięcej do tej pory spotkaliśmy jeleni (w tym kilka byków) no i sarenki. Po lesie nie chodzimy tylko głównymi duktami, lubimy też schodzić na boczne ścieżki. No i na którejś z tych ścieżek Ares zaczął bardzo ciągnąć, nos blisko ziemi, ciężki oddech i w końcu zaczął wydawać z siebie jakieś dziwne dźwięki, ni to granie ni szczekanie. Nie puściłam linki ale w końcu tak rwał, że myślałam że stracę kontrolę. Wyprowadziłam go z tej ścieżki i szybko skierowałam na jakąś inną boczną – ale szybko zorientowałam się, że to ta sama ścieżka na której niedawno spotkaliśmy przemykające stadko jeleni. Ares chyba pamiętał o tym spotkaniu, bo ochoczo rwał do przodu i na boki ale już nie z taką siła. W końcu wyprowadziłam go na główny dukt i tu się trochę uspokoił.
A wracając jeszcze do naszego spotkania ze stadkiem jeleni.
Idziemy, idziemy i nagle słyszymy w młodniku po naszej lewej stronie szelest, trzaski gałęzi i to dość głośne. Przystanęliśmy, Ares nawet nie rwał się do przodu, czekamy co się wyłoni. Najpierw wyszedł byk, za nim dwie łanie, ale to nie wszystkie jeszcze zwierzaki bo po lewej stronie dalej coś szeleści. Nie zaspokoiliśmy jednak swojej ciekawości bo to coś nie pokazało się. Jeszcze przez jakiś czas szeleściło i w końcu nastała cisza. Aresa interesował głównie ten trop z lewej strony i tam też mnie ciągnął.
A to ta ścieżka po której przemkneły jelenie.
Młodniki bardzo drażniły nos Aresa
Jesień w paski. Zielony młodnik, za nim lasek brzozowy, a jeszcze dalej ciemna ściana lasu sosnowego.
W tym lasku bardzo lubimy spacerować, może dlatego że nie jest zbyt gęsty i widać dobrze okolicę.
Po miękkim, zielonym dywanie
A to dywanik w kolorze bardziej przypominającym niebieski niż zielony
Inne fotki z naszego spaceru
I na koniec, już w pobliżu parkingu, mała przekąska z trawki przed śniadaniem.
