Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13068
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
Dokładnie!!!miszakai pisze:Śliczna jest!:)
Fotki z dzieciakami ma boskie!
Zagaj pozdrawia małą pięknotę

- Poniatowski Dwór
- Posty: 1527
- Rejestracja: sobota 08 lut 2014, 14:38
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Poniatowa, woj. lubelskie
- Kontakt:
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
ale pięknotka Wam rośnie 

z Poniatowskiego Dworku pozdrawiają Ania i Łukasz z dziećmi
oraz AS-ANI, HUSARZ, FELIX, MINA, ARIADNA i ZADZIOR
https://www.facebook.com/Ogary-Polskie- ... 921752356/
Kontakt do HODOWLI 515061115
oraz AS-ANI, HUSARZ, FELIX, MINA, ARIADNA i ZADZIOR
https://www.facebook.com/Ogary-Polskie- ... 921752356/
Kontakt do HODOWLI 515061115
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
A co u nas? Chyba nie najgorzej, Mila daje radę, jest ciut odważniejsza, coraz chętniej wychodzi na spacery, w lesie chyba czuję się już wyluzowana. Spacery stają się dla mnie tym, czym miały być 
No zdarzają się też niespodzianki, w piątek pojechałyśmy na długi spacer do lasu, było bardzo fajnie, ale 50m przed końcem coś mi pies na dłużej zostaje w tyle, odwracam się, a ta tarza się w najlepsze pod jakimś drzewem. Dopadam a tam wielkie gówno, prawdopodobnie ludzkie
Cała szyja, okolice uszu, obroża upstrzone na brązowo, smród nie do opisania. Wzięłam ją na smycz, umazałam sobie ręce, dobrze, że rzeka była, to się trochę obmyłam
No i do samochodu, zwykle jeździ między fotelikami dzieci z tyłu na kocu, ale w tej sytuacji wsadziłam ją do bagażnika (mam ravkę, więc nie było źle). A tak na marginesie to usiłuję ją sprzedać (ravkę, nie milę
i wymienić na kombi, ze względu na psa właśnie
Zdziwiona sytuacją nie jestem, bo inklinacje w tym kierunku przejawiała już wcześniej, na czele z konsumpcją
A propos, czy Wasze ogary to też chodzące odkurzacze? Ja mam wrażenie, że ona wychodzi na dwór z zamiarem wyczyszczenia wszystkich okolicznych trawników, na osiedlu to już jej w zasadzie nie spuszczam, bo żre wszystko co spotka. Jak ją tego oduczyć? Smaczkami na zasadzie wymiany?
No i muszę poruszyć najmniej przyjemną sprawę, która niestety powtarza się od czasu do czasu. Zaczęło się ok 3 tygodnie temu, kiedy ukradła bułkę ze stołu i poszła z nią na dywan. Mówię do córki, żeby jej zabrała i zaniosła do miski, bo nakruszy i gdy ta próbowała jej tą bułkę zabrać, Mila warknęła bardzo złowrogo. Mi oddała za to bez problemu. Kolejna sytuacja: Mila leży na łóżku, mąż chce się położyć obok, pies zawarczał. Oczywiście natychmiast został zgoniony z łóżka. Dalej: Mila leży na dywanie na ulubionym reniferze, syn wchodzi do pokoju, kładzie się obok, Mila doskakuje do niego z zębami i lekko zarysowuje policzek
To przeważyło szalę i dało mi na poważnie do myślenia, co jest nie tak, gdzie leży mój błąd? Ogar z takimi zapędami, w dodatku taka niby ciapa? Do tej pory wydawało mi się, że to może dlatego, że poczuła się zbyt mocno w hierarchii naszego "stada", bo ciągle ją rozpieszczałam, pozwoliłam z nami spać, czasem karmiłam ją pierwszą, zanim my zjedliśmy swoje. Dodam, że poza tym ona kocha dzieciaki, mnie, męża, bawi się, ciągle macha ogonem i jest do rany przyłóż. Sika z radości jak wracamy. Pomyślałam, żeby nie pozwalać jej z nami spać, wprowadzić karmienie z ręki przez dzieci, pilnować, żeby zawsze zjadała ostatnia. Był spokój przez cały tydzień, nawet córka jej coś z pyska wyciągała bez problemu w międzyczasie. Do dzisiaj. Musiałam z dziećmi wyjść na ok 3 godziny, więc przed wyjściem dałam jej kość. Zaczęła ją jeść przy drzwiach wyjściowych, dzieciaki do wyjścia, a ona warczy, podnosi łeb i pokazuje zęby, podeszłam i na mnie też warczała
Co się nigdy wcześniej nie zdarzyło! Stanęłam nad nią i stanowczym głosem mówię, Mila uspokój się, oddaj, a ona kość w zęby i do kuchni. Ja za nią, dalej na mnie warczy i patrzy złym wzrokiem. Złapałam ją za kark, pisnęła i odskoczyła tak, że wlazła pod taboret, który się przewrócił i chyba trochę ją przestraszył. Zaraz dopadła znowu kość, ja wzięłam ją do ręki, to już nie warczała, tylko ciągnęła i jakoś tą kość rozpołowiła. Potem pozwoliła sobie wyjąć tą drugą. Powiem wam, że byłam w szoku. Jeszcze kilka dni temu dałam jej dwa szponderki do obgryzania i podchodziłam do niej, przechodziłam obok kilka razy i ona za każdym razem machała ogonem, podchodziłam, wyciągałam z pyska i oddawałam, zero problemów. A dzisiaj? Po tym incydencie córka podeszła do niej (dzieci się w ogóle nie przelękły tej sytuacji) i jak ta jadła ciągle tą kość, a obok leżała ta druga część to córa podniosła tą drugą z podłogi i położyła jej do miski. Nie pozwoliłabym na to, ale córa jakoś to tak szybko zrobiła, że nie zdążyłam zareagować. Jednak na szczęście Mila już nawet nie warknęła. Co myślicie o tej sytuacji? Jak ja mam z psem pracować, żeby do takich sytuacji nie dochodziło? Definitywny koniec z łóżkiem? Mam ją chować twardą ręką? Czy to jakiś ewenement wśród ogarów. Ja wierzę, że z tak młodym psem (9 września będzie miała 4 miesiące), da się to jeszcze wytłumić. Proszę o rady. Pozdrawiam

No zdarzają się też niespodzianki, w piątek pojechałyśmy na długi spacer do lasu, było bardzo fajnie, ale 50m przed końcem coś mi pies na dłużej zostaje w tyle, odwracam się, a ta tarza się w najlepsze pod jakimś drzewem. Dopadam a tam wielkie gówno, prawdopodobnie ludzkie





A propos, czy Wasze ogary to też chodzące odkurzacze? Ja mam wrażenie, że ona wychodzi na dwór z zamiarem wyczyszczenia wszystkich okolicznych trawników, na osiedlu to już jej w zasadzie nie spuszczam, bo żre wszystko co spotka. Jak ją tego oduczyć? Smaczkami na zasadzie wymiany?
No i muszę poruszyć najmniej przyjemną sprawę, która niestety powtarza się od czasu do czasu. Zaczęło się ok 3 tygodnie temu, kiedy ukradła bułkę ze stołu i poszła z nią na dywan. Mówię do córki, żeby jej zabrała i zaniosła do miski, bo nakruszy i gdy ta próbowała jej tą bułkę zabrać, Mila warknęła bardzo złowrogo. Mi oddała za to bez problemu. Kolejna sytuacja: Mila leży na łóżku, mąż chce się położyć obok, pies zawarczał. Oczywiście natychmiast został zgoniony z łóżka. Dalej: Mila leży na dywanie na ulubionym reniferze, syn wchodzi do pokoju, kładzie się obok, Mila doskakuje do niego z zębami i lekko zarysowuje policzek




Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
Teraz w weekend byliśmy u mojej koleżanki na wsi, Mila przez pierwsze pół godziny była bardzo niepewna (jest tam czteroletni cavalier), ale potem poczuła się jak u siebie, chciała się bawić ze starszym kolegą, zaczepiała go łapą, ale ten ją olewał i powarkiwał, bo co się z gówniarą będzie bratał. Były też trzymiesięczne koty, wcześniej Mila nie miała kontaktu z kotami, zareagowała bardzo pozytywnie, chciała się bawić, ale te uciekały przed nią na drzewo, ku jej ogromnemu zdziwieniu. Nawet chciałam jednego zabrać do domu, ale męża z nami nie było, telefonicznie nie wyraził zgody, a ja uważam, że na jakiekolwiek zwierzę w domu zgodę muszą wyrazić wszyscy domownicy. Więc na razie odpuściłam, poza tym znając zapędy Mili do kup, pewnie byłaby pierwsza chętną do czyszczenia kuwety i być może w innych okolicznościach cieszyłabym się z takiego pomocnika w sprzątaniu, to jednak perspektywa rozdawania buziaków po takich "porządkach" trochę mnie odstrasza. Ale zawsze marzył mi się pies i kot w domu 
Skończyliśmy wczoraj przedszkole, z każdym spotkaniem było coraz lepiej, zwłaszcza, że przesladowca Mili, border, o którym pisałam już wcześniej zakończył kurs i teraz mogła się na luzie bawić z innymi psami. W czwartek za to idziemy na lekcję tropienia. Zobaczymy, jak nasz ogarek się spisze. Raz w lesie zaskoczył mnie dziwny odgłos, okazało się, że to dwa lisy. Mila nawet ich nie zlokalizowała, tylko stanęła jak wryta i patrzyła w zupełnie inną stronę
Generalnie jest kochanym, fajnym psem, tylko ta incydentalna agresja mnie zaczyna martwić, bo zdecydowałam się na ogara z myślą o dzieciach, że to bardzo łagodne psy, pomijając już fakt ich niezaprzeczalnej urody. A tu taki egzemplarz się trafił. Ale mam nadzieję, ze poradzimy sobie z tym jakoś.

Skończyliśmy wczoraj przedszkole, z każdym spotkaniem było coraz lepiej, zwłaszcza, że przesladowca Mili, border, o którym pisałam już wcześniej zakończył kurs i teraz mogła się na luzie bawić z innymi psami. W czwartek za to idziemy na lekcję tropienia. Zobaczymy, jak nasz ogarek się spisze. Raz w lesie zaskoczył mnie dziwny odgłos, okazało się, że to dwa lisy. Mila nawet ich nie zlokalizowała, tylko stanęła jak wryta i patrzyła w zupełnie inną stronę

Generalnie jest kochanym, fajnym psem, tylko ta incydentalna agresja mnie zaczyna martwić, bo zdecydowałam się na ogara z myślą o dzieciach, że to bardzo łagodne psy, pomijając już fakt ich niezaprzeczalnej urody. A tu taki egzemplarz się trafił. Ale mam nadzieję, ze poradzimy sobie z tym jakoś.
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
Mila coraz bardziej mi się podoba
A nie ma ona na drugie Sara?
Będzie z niej świetna dziewczyna.

Będzie z niej świetna dziewczyna.
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
Sarabanda, czyli Twoja Sara też miała takie przejawy, że broniła swojego i próbowała zdominować innych członków rodziny? Jak sobie z nią poradziłaś w tej kwestii?
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
A mnie martwiłyby również takie zachowania jakie opisałaś. Wypowiedzą się szkoleniowcy zresztą ale na pewno trzeba korygować te zapędy. Ona jest bardzo mała jeszcze i to takie szczenięce akcje - mam nadzieję ale...Dobrze, że warczy a nie bez ostrzeżenia atakuje no ale...Ja bym wdrożyła poza ustawieniem jej trochę w hierarchii i ograniczeniu przywilejów ogólnie takie zasady odnośnie jedzenia:
- jak dajecie jedzenie/karmę to podchodzić do michy i dodawać/dosypywać coś dobrego. Np. w misce karma a ty podchodzisz (najpierw Wy, po jakimś czasie też dzieci) i dodajesz kilka gadżetów typu plasterki kiełbaski, trochę jogurtu nat. itp. I nie zawsze ale co jakiś posiłek.
- jak dajecie jej coś ekstra typu kość, gnat to nie na wyłączność tylko siadasz obok na podłodze i trzymasz drugi koniec. Ona sobie skrobie z drugiej strony. Najpierw będzie wyrywać ale nie oddawać, w końcu zacznie jeść spokojnie z drugiej strony.
Mnie by to również zaniepokoiło. Akcja z synkiem
A ona ma swój kąt? Klatkę? Azyl, do którego może pójść jak ma dosyć dzieci? Bo gdyby miała takie miejsce mogłaby odpocząć tam. Wtedy i Wy widzielibyście, ze jak idzie do klatki/kojca/pod schody/w kąt to chce odpocząć i dzieciom łatwiej wytłumaczyć, że pies teraz śpi/odpoczywa. Wtedy też nawet jak nie macie czasu na siedzenie z kością pół godziny na podłodze z nią
możecie spokojnie dać jej ucho czy coś może mniej rajcującego od kości ale też do memłania i ona pójdzie na bank w swoje miejsce i wtedy dzieci zostawiają ją w spokoju.
- jak dajecie jedzenie/karmę to podchodzić do michy i dodawać/dosypywać coś dobrego. Np. w misce karma a ty podchodzisz (najpierw Wy, po jakimś czasie też dzieci) i dodajesz kilka gadżetów typu plasterki kiełbaski, trochę jogurtu nat. itp. I nie zawsze ale co jakiś posiłek.
- jak dajecie jej coś ekstra typu kość, gnat to nie na wyłączność tylko siadasz obok na podłodze i trzymasz drugi koniec. Ona sobie skrobie z drugiej strony. Najpierw będzie wyrywać ale nie oddawać, w końcu zacznie jeść spokojnie z drugiej strony.
Mnie by to również zaniepokoiło. Akcja z synkiem


Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
Z Sary która była taka jak Mila chociaż lekko nie było wyrosła łagodna, zrównoważona o dobrym charakterze suka, super w stosunku do dzieci, szczeniąt, małych piesków.
Czupryna - sama słodycz w dzieciństwie, bezproblemowa, kochana - po dorośnięciu agresywna w stosunku do obcych ludzi, także dzieci, szczeniąt, ogólnie nietowarzyska.
Wiem że nie można uogólniać ale ja mam takie doświadczenia.
Też uważam jak miszakai że najlepiej gdybyście mieli kontakt z behawiorystą który wszystko wytłumaczy i doradzi.
O ile sobie przypominam to w takiej sytuacji :
- klatka w której mała może się schować, odizolować i mieć święty spokój, także pogryźć kość, dobrze by było nawet kilka razy dziennie po przyzwyczajeniu zamykać ją w klatce żeby odpoczęła i się wyciszyła z jakąś fajną zabawką lub właśnie kością
- wyprowadziłabym ją ze spaniem w nocy do klatki
- dokładanie w trakcie posiłku ( najlepiej mniej atrakcyjnego ) super smakołyków do miski, najpierw dorośli, po kilku dniach dzieci, pomiędzy posiłkami miska "jedzeniowa" schowana
- kontrolowanie zasobów, zabawki pochowane, Wy decydujecie którymi i jak długo się bawicie
- jak wskoczy na łóżko czy fotel a chcecie ją zgonić to nie siłą a sposobem - albo rzucić na ziemię smakołyk lub fajną zabawkę i oczywiście bardzo pochwalić gdy zeskoczy albo mieć pod ręką spraj z wodą taki jak do pryskania kwiatków i prysnąć w kierunku psa, psy bardzo nie lubią i wystarczy potem pokazać butelkę żeby zeskoczyła
- unikanie zabaw w przeciąganie, szarpanie zabawek, takie zabawy tylko pod kontrola dorosłych i powolne uczenie polecenia puść na które ma zostawić zabawkę w zamian nagrody
- ja ten pomysł miszakai z trzymaniem drugiego końca kości stosowałam z zabawkami
- konsekwencja całej rodziny, na cokolwiek się umówicie macie być konsekwentni
- metoda którą ja stosowałam kiedy Sara reagowała narastającą agresją i która w jej przypadku pomagała, miała przypiętą stale do obroży krótką smycz i przypinałam ją na chwilę dopóki się nie uspokoiła ( wystarczało kilka minut ) w miejscu gdzie mogła się wyzłościć i uspokoić , po czym wracaliśmy spokojnie do zajęć
- unikać sytuacji które u Mili wywołują zachowania agresywne, nie dopuszczać do konfrontacji, starać się wszystko załatwiać sposobem nie siłą, w końcu jesteście od niej dużo mądrzejsi
- kontynuacja szkolenia.
Się rozpisałam, będzie dobrze.
Czupryna - sama słodycz w dzieciństwie, bezproblemowa, kochana - po dorośnięciu agresywna w stosunku do obcych ludzi, także dzieci, szczeniąt, ogólnie nietowarzyska.
Wiem że nie można uogólniać ale ja mam takie doświadczenia.
Też uważam jak miszakai że najlepiej gdybyście mieli kontakt z behawiorystą który wszystko wytłumaczy i doradzi.
O ile sobie przypominam to w takiej sytuacji :
- klatka w której mała może się schować, odizolować i mieć święty spokój, także pogryźć kość, dobrze by było nawet kilka razy dziennie po przyzwyczajeniu zamykać ją w klatce żeby odpoczęła i się wyciszyła z jakąś fajną zabawką lub właśnie kością
- wyprowadziłabym ją ze spaniem w nocy do klatki
- dokładanie w trakcie posiłku ( najlepiej mniej atrakcyjnego ) super smakołyków do miski, najpierw dorośli, po kilku dniach dzieci, pomiędzy posiłkami miska "jedzeniowa" schowana
- kontrolowanie zasobów, zabawki pochowane, Wy decydujecie którymi i jak długo się bawicie
- jak wskoczy na łóżko czy fotel a chcecie ją zgonić to nie siłą a sposobem - albo rzucić na ziemię smakołyk lub fajną zabawkę i oczywiście bardzo pochwalić gdy zeskoczy albo mieć pod ręką spraj z wodą taki jak do pryskania kwiatków i prysnąć w kierunku psa, psy bardzo nie lubią i wystarczy potem pokazać butelkę żeby zeskoczyła
- unikanie zabaw w przeciąganie, szarpanie zabawek, takie zabawy tylko pod kontrola dorosłych i powolne uczenie polecenia puść na które ma zostawić zabawkę w zamian nagrody
- ja ten pomysł miszakai z trzymaniem drugiego końca kości stosowałam z zabawkami
- konsekwencja całej rodziny, na cokolwiek się umówicie macie być konsekwentni
- metoda którą ja stosowałam kiedy Sara reagowała narastającą agresją i która w jej przypadku pomagała, miała przypiętą stale do obroży krótką smycz i przypinałam ją na chwilę dopóki się nie uspokoiła ( wystarczało kilka minut ) w miejscu gdzie mogła się wyzłościć i uspokoić , po czym wracaliśmy spokojnie do zajęć
- unikać sytuacji które u Mili wywołują zachowania agresywne, nie dopuszczać do konfrontacji, starać się wszystko załatwiać sposobem nie siłą, w końcu jesteście od niej dużo mądrzejsi
- kontynuacja szkolenia.
Się rozpisałam, będzie dobrze.
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: Mila coogar ze Stadniny Cisowiec, czyli jak pokonać strach
1 Odkurzacz.... Ogar to odkurzacz....je drobiazgi patyczki ma nos przy ziemi, zawsze coś znajdzie. Je ludzkie i dzikich zwierząt, bo pewnie są inaczej strawione. Mówią że dawać żwacze, to przestanie....nie wierzę, ale żwacz to smakołyk, więc i tak daję ( codziennie 2,3) jako nagrody. Tarzanie - no masz pecha....
2. Odbieranie jedzenia - intensywnie ćwiczyłbym przekupstwo, wymianę, tak żeby się na odbieranie godziła. Była pewna że się opłaca. Najpierw oczywiście dorośli, a jak skuma to potem (POTEM, i to ty decydujesz) również oczywiście dzieci.
3. Łóżko - a tam bym się wcale nie pchał. Również bym się obok nie kładł, zwłaszcza znienacka... Niech ma swój azyl.
To mówiłem ja, posiadacz dwóch psów, z których pierwszy się słabo wychował, a drugi (ogar) jest nie do zepsucia. Chociaż żarcie można (można było) obu z gardła wyjąć.... Więc jak Ci co przerobili setki psów napiszą "perełkę" żeby robić inaczej, to ich słuchaj, ofkors.
Ładna bestia.
2. Odbieranie jedzenia - intensywnie ćwiczyłbym przekupstwo, wymianę, tak żeby się na odbieranie godziła. Była pewna że się opłaca. Najpierw oczywiście dorośli, a jak skuma to potem (POTEM, i to ty decydujesz) również oczywiście dzieci.
3. Łóżko - a tam bym się wcale nie pchał. Również bym się obok nie kładł, zwłaszcza znienacka... Niech ma swój azyl.
To mówiłem ja, posiadacz dwóch psów, z których pierwszy się słabo wychował, a drugi (ogar) jest nie do zepsucia. Chociaż żarcie można (można było) obu z gardła wyjąć.... Więc jak Ci co przerobili setki psów napiszą "perełkę" żeby robić inaczej, to ich słuchaj, ofkors.
Ładna bestia.
Miłego,
Witold
Witold