Z Milą jest tak, że ostatnio bardzo chętnie poszła na zajęcia. W trakcie ćwiczeń ładnie wykonuje polecenia (oczywiście za smaczki), ale widać też, że chciałaby się pobawić z innymi psami. Dużo sama zaczepia, szczeka, macha ogonem. Problem zaczyna się, kiedy spuści się ją ze smyczy, bo wtedy psy zaczynają szaleć, biegać, podgryzać się i ona traci rezon. Tzn traci go w bezpośrednim starciu z innym psem, który jest właśnie "mocniejszy". Głównie ten border tak ją deprymuje (a podobno na początku był jeszcze bardziej lękliwy jak Mila, rozkręcił się chłopak na maksa). Staram się rozdzielać, gdy tak ją męczy, wtedy Mila podbiega do innego psa, chce się bawić,a ten border znów ją dopada. Za tydzień, jeśli sytuacja się powtórzy, będę bardziej stanowcza w przerwaniu zabawy. Zawsze jednak pilnuję, żeby ostatnie momenty w przedszkolu były dla niej pozytywne i jak na razie na kolejne zajęcia przychodzi chętnie.Psin+co pisze:Dodam jedno, takie spotkania jak psie przedszkole trzeba oceniać w całości. Gdyby podkulała ogon tylko przez chwilę, a potem miała frajdę z zabawy, i z każdą bytnością w przedszkolu byłoby lepiej, to jest OK. I tak dzieje się z większością szczeniaków.
Jeżeli jest gorzej, to musisz ingerować w skład i sposób zabawy. To musi być pozytywne doświadczenie, inaczej pogłębiasz jej lęki.
W ogóle zauważyłam, że ona w kontaktach z innymi psami pewniej się czuje na smyczy. Wczoraj spotkałyśmy dwa tygodnie starszą suczkę buldoga angielskiego i Mila od razu chciała się z nią bawić i tym razem to ona dominowała (chyba po raz pierwszy

Z drugiej strony, jej towarzystwo psów chyba aż tak do szczęścia nie jest potrzebne. Po południu wyszliśmy na placyk z taką zaprzyjaźnioną sunią kundelkiem. Piesek przekochany, bardzo pozytywny i taki właśnie delikatny w zabawie. Mila zawsze się z nią przywita, chwilę pobawi, po czym jej zainteresowanie przenosi się na trawnik, węszenie, wynajdywanie i zjadanie różnego barachła. Koleżanka przestaje istnieć.
Tak też staramy się robić, wczoraj bardzo chętnie szła na spacer, co prawda nie przy samej ulicy, ale ścieżkami, których nie zna za bardzo. Kiedy dziarsko idzie do przodu, to staram się ją chwalić i poklepywać, tak że nieraz sama łypie na mnie, jakby chciała sprawdzić, czy jestem zadowolona. Cudna jest wtedy:)hania pisze:Na pewno jest wam teraz potrzebne dużo luzu. I nie luzu na zasadzie "trzymam psa w ogórku i czekam aż z tego wyrośnie" tylko takiego luzu który powoduje, że idziecie kawałeczek spacerem do ulicy ale cofacie się w momencie kiedy szczeniak jeszcze daje radę.