BasiaM pisze:Oczywiście psiaki będą mieszkać i spać w domu
To jest świetne rozwiązanie, pod warunkiem, że Salwa utrzyma czystość. A z tym może być różnie.
Pan nie brał pod uwagę innej opcji, jak zostawianie psiaków w domu. Ale wie również o nietrzymaniu moczu przez Salwę.
SARABANDA pisze:Brzmi optymistycznie. Tak mi się przypomniał artykuł w którejś "psiej" gazecie o zwiewających psach. Pies zwiewający chodził cały czas połączony z linką z tym nie zwiewającym i posłusznym
Mi przychodzą tylko czarne scenariusze na myśl ...
Zojka to taka uciekinierka tylko trzyma się blisko ogrodzenia i jak nie widzi swoich to szybciutko przychodzi .Odkąd jest pastuch ani raz nie zwiała ,ale ja niestety muszę ja mieć cały czas na oku,bo to jest pies myślący
Basiu, połączenie moich linką nic by nie dało, bo obie zwiewają bardzo zgodnie, chyba że w lesie, bo w końcu zatrzymały by się na jakimś drzewie. Ale opcja - większy cięższy i posłuszny pies i dołączony do niego linką ten zwiewający mogła by się sprawdzić na spacerach i w ogrodzie. To tak jakby jeden pies prowadził drugiego na smyczy.
Z tego co pisała Aszemi Salwa potrafi wspinać się po bardzo wysokim ogrodzeniu.
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Salwa miewa się świetnie - wypuszczona dokazuje, biega, bawi się. Apetyt jej dopisuje choć zdecydowanie wybiera gotowane albo barf - jednego dnia się zapomniała i zjadła michę suchego ale następnego dnia to suche już nie było takie fajne (a już się ucieszyłam).
Ze złych wiadomości - zdecydowanie nie utrzymuje czystości. Przebywając w pomieszczeniu załatwia się prawie gdzie popadnie (schodzi z kanapy), wypuszczona na podwórko szaleje, ale niekoniecznie załatwia potrzeby fizjologiczne.
Druga zła wiadomość jest taka, że Salwa straciła kawałek ucha. Wiem jak to brzmi i sama mam problem z przystosowaniem się do tego, ale jak poszłam do Salwy w sobotę rano to nie miała końcówki lewego ucha. Miejsce "po uchu" jest suche i czyste. Zastanawiałam się, czy gdzieś nie zaczepiła i nie urwała, ale pomieszczenie jest bezpieczne i nigdzie nie ma śladów krwi. Nie miała też ostatnio kontaktu z innymi psami, nawet przez siatkę - mieszka w tej chwili w pokoju w starym domu, biega po terenie, gdzie nie ma kojców i jak biega cały czas z nią jestem.
Odnośnie przywiązania Salwy do drugiego psa, żeby nie uciekła. Ona na podwórku jest bardzo energiczna - biega, skacze itp. Nie wyobrażam sobie jaką cierpliwość musiałby mieć ten drugi pies, żeby t wytrzymać. I uważam, że to nie byłoby w porządku skazywać go na coś takiego.
Mój optymizm nieco osłabł. Pytanie, na ile to nietrzymanie moczu może wynikać ze sterylki i czy przynajmniej częściowo sytuacja może ulec poprawie
Obserwując Czuprynę mam wrażenie że ona może nie odczuwać parcia na pęcherz pomimo jego wypełnienia bo nigdy nie upomina się wyjścia na spacer. Na spacerze też to ja muszę pilnować żeby się wysikała, są sytuacje że chętnie by pobiegała ale nie koniecznie by się wysikała. Musi iść na smyczy bez żadnych patyczków albo spacer musi być długi i wtedy być może praca mięśni brzucha powoduje że faktycznie wysikuje się do końca.
Też jest taka rozbrykana jak Salwa, jak idzie na dwójniku z Sarą na smyczy to się uspokaja.
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
"Ze złych wiadomości - zdecydowanie nie utrzymuje czystości. Przebywając w pomieszczeniu załatwia się prawie gdzie popadnie (schodzi z kanapy), wypuszczona na podwórko szaleje, ale niekoniecznie załatwia potrzeby fizjologiczne."
Odnośnie podobnych zachowań, spotkałam się z czymś takim u znajomych. W okresie okołoszczepiennej karencji szczeniak jamnik był trzymany w domu i został przyzwyczajony do siusiania na gazety. Potem już jako dorosły nagminnie obsikiwał ściany i meble w domu. Czyli brak nawyków a dokładniej- wyrobienie nawyku robienia w domu.
A z kolei moja bardzo leciwa suka ostatnio zaczęła robić kupki w domu, pomimo że wcześniej długo przebywa na dworze, ale to akurat z powodu starczych schorzeń i jej niedopilnowania. No ale Salwa nie jest u schyłku swego życia....
PS.
Gdyby nie okoliczności, to bym powiedziała, ze ubytek ucha wygląda identycznie jak taki robiony przy okazji poboru próbki do badań biologicznych u niektórych gatunków zwierząt. No ale jaki naukowiec byłby łasy na kawałek ucha ogara i w celu jakich badań?
hania pisze:
Druga zła wiadomość jest taka, że Salwa straciła kawałek ucha. Wiem jak to brzmi i sama mam problem z przystosowaniem się do tego, ale jak poszłam do Salwy w sobotę rano to nie miała końcówki lewego ucha. Miejsce "po uchu" jest suche i czyste.
Może wcześniej była martwica i ten kawałek ucha odpadł, skoro miejsce jest suche. Być może już wcześniej w schronisku jakiś psiak jej to zrobił.
Zastanawiam się na ile to załatwianie może być powodem choroby ....?