Przykro mi i przykro Panu Krzysztofowi, ale cóż... trzeba dbać przede wszystkim o już istniejące "stado".
Trwają próby skontaktowania się z drugim panem, który jeszcze nie tak dawno deklarował zainteresowanie przyjęciem ogarka. Na razie jednak nie udało się do niego dodzwonić.
Myślę, że czas zapukać do kolejnych drzwi. Pociesza mnie fakt, że działacie i są inne możliwości. Piszcie, dzońcie.... nie raz przecież udało się zlaeźć dobrego człowieka dla psa, to i teraz się uda
