przez to wzajemne gubienie sie na sobotnim spacerze nie udał mi się zabrać Husiego na ściezkę, którą zrobiłam w sobotę rano...

bo było juz za ciemno....
szkoda mi było zmarnować te 800 m ścieżki - wyszło na to, że pójdą na nią po 24 godzinach (w niedzielę rano

) a tu .... niedzielny poranek cały biały.... (no i zasypało mi moją wczorajszą robotę

)
wziełam więc pieski na zimowy spacer (skoro i tak wstałam) - po drodze weszliśmy na moją zasypaną ścieżkę a Husi coś niucha... no to poszłam za nim... najłatwiej nie było... ale odcinkami nieźle trzymał trop - nawet nagrałam końcówkę - jak się zgra to wrzucę.
A pogoda była taka cudna, krajobrazy zimowe (chociaż trochę) i miałam okazję stać i podziwiać stado łani (10 sztuk) z jednym jelonkiem. Pieski - niestety biegały gdzieś indziej (a może stety bo jakby były przy mnie to tak długo pewnie nie mogłabym tego stadka podziwiać) - a jak przybiegły do mnie to łanie szybciutko nawiały - piesie nawet nie zdązyły ich zobaczyć (ale wyczuły i potem szukały

)
Uroczy poranek
