

Koniecznie się jakoś trzeba umówić, jak nam się trafi fajny "okaz" do założenia ścieżki to damy znać. Może akurat "czasowi" będziecie. Zawsze warto spróbować psa na ścieżce zakładanej przez obcego ludzia.

oczywiścieAnia W pisze: Chciałam tylko zaznaczyć dla tych mniej zorientowanych, że w mniej staropolskich blokach też można piec chleb i robić nalewki....
No to jakaś plaga. Ostatnio na polowaniu Śmiała plątająca się cały dzień przy mnie poszła nagle za psem z naganki, który cofnął się za dzikiem. Nic nie pomogło. Zniknęła. Po miocie okazało się, że psy nie wróciły do naganiaczy. Nogi z waty mi się zrobiły, tętno wzrosło. Zacząłem szukanie. czas dłużył się niemiłosiernie... Obszedłem kwartał z 3-ch stron i psów ani widu, ani słychu. Zacząłem tracić nadzieję, gdy nagle przez odległa przecinkę coś śmignęło. No to pędem w tamtą stronę. Dotarłem po kilku minutach zrezygnowany gdy nagle z gęstwiny wyleciał jeden piesek i drugi. Oczywiście obydwa doszły do wniosku, ze polowanie to wielka nuda i lepiej pobiegać sobie o całym terenie...Poniatowski Dwór pisze:A z czystej ciekawości próbowaliście z Miną...
Próbowałam, ale nie była za bardzo zainteresowana...Ewidentnie jest z tych suczek, co na spacerze pilnuje Pańci i ciągle się na nią ogląda...Husi w tym czasie szaleje, znika (), Minka czasem pogoni za nim po polu, ale w lesie pilnuje sie bardzo.
I chyba będzie sie pilnowac jeszcze bardziej po niedzielnym wydarzeniu:
poszliśmy na spacer (wyszło pewnie z 10 km),i gdy wracaliśmy to obydwa psy poszły przez pola za koziołkami (całe stadko czegoś sarenkowatego biegało w te i z powrotem) i znikły....![]()
![]()
![]()
...... a tu w końcu zaczynało robić się ciemnawo, więc ruszyliśmy w kierunku domu, licząc że zaraz pieski nas dogonią... ..... ..... ..... Husi dogonił.... a Minki ciągle nie było. Zostawiłam otwarta bramę... a tu noc sie zrobiła a Minki nie ma...w końcu nie wytrzymałam - wsiadłam w samochód (świeżutko umyty
) i na długich światłach wjechałam powolutku w leśna ścieżkę... tylko słyszałam jak po karoserii strzelają gałęzie.... przejechałam prawie cały las.... deszcz pada... strach wysiąść i gwizdać... i nagle
Minka wyłoniła sie z za zakrętu... - szła prościutko na mnie
. Gdy przywiozłam ja do domu to nikt nie mógł uwierzyć,.... że chyba po prostu sie zgubiła i że miałam takie szczęście ją tak szybko znaleźć..... UFFFFFFFFFFFF
nie czuj się osamotniona w pluciu na kompa na widok tego mięcha. Ja z rozpaczy dopadłam pestki dyni i słonecznika (bo nic innego w zasięgu nie mam).aganowaczek pisze:"wizualnego smacznego"...dobre sobie![]()
Mnie tak ślina pociekła, że zagluciłam komputer
![]()