Ola i Dunaj pisze:Trzeba Wam było ją widzieć jaki stawiała opór przed wejściem do auta gdy Ania prosto z polowania jechała do domu

a tak na poważnie - dobrze by było mieć pod ręką psa z takim potencjałem jak Łoza

Łoza zdecydowanie miała niedosyt akcji drugiego dnia

. Chociaż też miała trochę pracy, ale tym razem bez spektakularnego efektu. Dziękujemy za miłe słowa i gościnę

Rzeczywiście było bardzo sympatycznie, jako laikowi wydaje mi się, że wszystko przebiegało sprawnie,z godną oprawą, zawsze dziękowano całej ekipie pomocniczej, pokazywano psy pracujące. Z tego co wiem, grupa belgijska nie pierwszy raz w Polsce i widać, że nawet pojedyncze słowa rozumiała

.
Ania jako wegetarianka zniosła to dzielnie, mniej więcej tak samo jak wizytę w mięsnym

Bo ja już jestem dużą dziewczynką i wiem, że czy ja tam będę czy ,to i tak strzelać do zwierząt będą. Ja na pewno strzelać nie będę. Jestem jednak zdania, że polowanie (z oczywistych względów) musi odbywać się przy obecności psów poszukujących postrzałki i w tej roli chciałam zobaczyć jak poradzi sobie Łoza. W końcu można uznać to za ostatni szczebel jej wieloletniego już szkolenia pod tym kątem

Myślę, że poszło jej nieźle, chociaż akurat ta znaleziona łania nie była wielkim wyczynem, bo dystans nie był długi, a i farby sporo. Faktycznie ładnie oszczekała - na zdjęciach nie widać, a ona na takich "miękkich nogach" podchodziła "dziobać" łanię nosem, a poza tym szczekała. Tego dnia Łoza miała jeszcze jedno fajne (moim zdaniem) tropienie.
Niestety wraz z wiekiem tempo pracy Łozy nie maleje

... póki co o imprezie przypomina mi stłuczone kolano

.
Natomiast faktycznie na tego typu imprezach presja czasu jest frustrująca. Zwłaszcza, że dzień krótki. Dodam, że dla pewności Dunaj jeszcze kolejnego dnia po zakończeniu polowania sprawdzał teren.