
WRZOS z Zatrzebia
Re: WRZOS z Zatrzebia
Uwielbiam zdjęcia śpiących ogarów - są takie bezbronne i rozbrajające 

"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Re: WRZOS z Zatrzebia
Śliczna główka 

Re: WRZOS z Zatrzebia
Wrzosik 14.09. skończył 2,5 roku.
- Załączniki
-
- DSC02395.JPG (211.59 KiB) Przejrzano 935 razy
-
- DSC02396.JPG (169.27 KiB) Przejrzano 935 razy
Ania M., Wrzos z Zatrzebia & Elja Sokoli Lot
Re: WRZOS z Zatrzebia
i dostał prezencik....
- Załączniki
-
- DSC02383.JPG (90.76 KiB) Przejrzano 930 razy
-
- DSC02399.JPG (105.25 KiB) Przejrzano 931 razy
-
- DSC02401.JPG (85.18 KiB) Przejrzano 929 razy
Ania M., Wrzos z Zatrzebia & Elja Sokoli Lot
Re: WRZOS z Zatrzebia
Piękny Wrzosik i fajna miejscówka 

"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: WRZOS z Zatrzebia
No to wszystkiego najlepszego z okazji "połówkowych" urodzin dla Wrzoska, a także dla jego wszystkich braci i sióstr, dla Westy, dla Wicherka, dla Wegi i wszystkich pozostałych, dla tych forumowych i tych spoza.
Pozdrawia tatuś ze swoją pańcią.



Pozdrawia tatuś ze swoją pańcią.

Re: WRZOS z Zatrzebia
cała Huba
zdjęcie w cyniach super, a kanapa de lux!

zdjęcie w cyniach super, a kanapa de lux!
- 1e2w3a
- Posty: 2358
- Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: WRZOS z Zatrzebia
U Wrzosika w Warszawie
W niedzielę pojechałam do Warszawy (bez tatusia) odwiedzić Wrzosa. Ania i ja mieszkamy dość daleko od siebie i jakoś do tej pory nie dane mi było zobaczyć Wrzosa. Nawet jakieś wystawy, gdzieś w połowie drogi między Warszawą i Wrocławiem, nie wchodziły w grę. No więc cóż było robić, w końcu zdecydowałam się jechać.
Wrzosik pewnie od razu wiedział kto ja jestem, choć widział mnie pierwszy raz. Wylewnie się przywitał, przez dłuższy czas nie odstępował mnie i koniecznie chciał się bawić. Wrzos wprawdzie niejadek - ale (może przez grzeczność), zjadł kawałek prezentu ode mnie. Towarzyszył mi wszędzie, pokazał mi też ogródek i gabinet swojej Panci. Wrzosik bardzo kumaty, łapał w mig jakieś pojedyncze słowa i albo szczekał, albo czegoś szukał, piszczał, spoglądał w okno, wychodził na dwór, przekrzywiał głowę, merdał ogonem albo go napinał, a już trochę znudzony kładł nam głowę na kolana.
Wyczuł też, że już wyjeżdżam i miałam wrażenie, że chętnie wyskoczył by za bramę, ale przywołany do porządku przez Anię – pozostał na swoim miejscu, tylko trochę taki smutny.
Było bardzo miło, fajnie się rozmawiało i myślę, że nie musi być to pierwsza i zarazem ostatnia moja wizyta.
Wrzosik na swoim słynnym fotelu, wprawdzie zakryty, ale obskubane oparcie widać. Choć niezbyt dużych rozmiarów ten fotel – ale odpocząć można. Wprawdzie tu tego nie widać, ale ogon to mu chodził wte i wewte Trochę znudzony, stracił koncept co tu jeszcze można wymyśleć. No w końcu coś wymyślił, zebym się nim zajęła a nie robieniem zdjęć.
W niedzielę pojechałam do Warszawy (bez tatusia) odwiedzić Wrzosa. Ania i ja mieszkamy dość daleko od siebie i jakoś do tej pory nie dane mi było zobaczyć Wrzosa. Nawet jakieś wystawy, gdzieś w połowie drogi między Warszawą i Wrocławiem, nie wchodziły w grę. No więc cóż było robić, w końcu zdecydowałam się jechać.
Wrzosik pewnie od razu wiedział kto ja jestem, choć widział mnie pierwszy raz. Wylewnie się przywitał, przez dłuższy czas nie odstępował mnie i koniecznie chciał się bawić. Wrzos wprawdzie niejadek - ale (może przez grzeczność), zjadł kawałek prezentu ode mnie. Towarzyszył mi wszędzie, pokazał mi też ogródek i gabinet swojej Panci. Wrzosik bardzo kumaty, łapał w mig jakieś pojedyncze słowa i albo szczekał, albo czegoś szukał, piszczał, spoglądał w okno, wychodził na dwór, przekrzywiał głowę, merdał ogonem albo go napinał, a już trochę znudzony kładł nam głowę na kolana.
Wyczuł też, że już wyjeżdżam i miałam wrażenie, że chętnie wyskoczył by za bramę, ale przywołany do porządku przez Anię – pozostał na swoim miejscu, tylko trochę taki smutny.
Było bardzo miło, fajnie się rozmawiało i myślę, że nie musi być to pierwsza i zarazem ostatnia moja wizyta.
Wrzosik na swoim słynnym fotelu, wprawdzie zakryty, ale obskubane oparcie widać. Choć niezbyt dużych rozmiarów ten fotel – ale odpocząć można. Wprawdzie tu tego nie widać, ale ogon to mu chodził wte i wewte Trochę znudzony, stracił koncept co tu jeszcze można wymyśleć. No w końcu coś wymyślił, zebym się nim zajęła a nie robieniem zdjęć.