kasiawro pisze: Zawsze myślałam, że ludzie pomagający zwierzakom robią to z natury i walczą o ich dobro, niestety w takim schronie jak dla mnie to tylko kasa się liczy

.
Ludzie często mylą pojęcia. Obrońcy zwierząt, a pracownicy czy prowadzący schroniska to niestety w większości przypadków dwie różne grupy.
Schronisko to zadanie gminy, a prowadzi je ten, kto wygra konkurs - które jak wiadomo zwykle rozbijają się o kwestię najniższych kosztów. W rezultacie schroniska nie prowadzą najwięksi miłośnicy zwierząt, a ludzie, którzy zgodzili się to zrobić najtaniej lub mają chody w komisji.
Po drugie pies w schronisku to kasa dla prowadzących, stąd zwrot psa, szczególnie szybki, nie leży w ich interesie - nawet za pobyt własnego psa w schronie, gdy się zgubił czy był skradziony, często obowiązuje opłata.
Po trzecie schronisko nie musi ustalać ani szukać właściciela, ma on się po swoje zwierzę sam zgłosić, inaczej po kwarantannie jest ono własnością gminy.
Po czwarte zwierzęta wydawane ze schroniska wg Ustawy muszą być wysterylizowane (przepis nie obejmuje przechowalni czy azylów). Organizacje prozwierzęce często najszybciej sterylizują psy w typie, żeby nie pozwalać na pseudohodowle. Dlatego, jak Wam zaginie pies, wart objeździć okoliczne schroniska, dowiedzieć się w gminie, z kim mają umowę i szukać psa, a nie czekać na telefon. Wiele przechowalni nie ma nawet czytnika chipów
Tak więc wszystko było wykonane w interesie, tylko nie psa, a biznesmenów prowadzących przechowalnię i schronisko oraz gminę.
U nas w schronisku kiedyś była suczka ogara, ale przez moment. Dzięki staraniom dziewczyn z GSPZ Amicus piesek szybko trafił do miłośniczki ogarów, która miała chyba jej siostrę.