Wracamy na stare śmieci. Dzieci nam się już strasznie usamodzielniły. Od kilku dni regularnie poprawiamy siatkę od ulicy, bo ekipa: Żyleta, Żenada i Żulik pchają się w szeroki świat. Dziś rano wyjazd Żylety. Konrad oddelegowany po małą wrócił z szeroko otwartymi oczami: na podwórku nie ma szczeniąt.

Mało nie padłam z wrażenia. Na szczęście tym razem obrały kierunek na sąsiada i były bardzo zajęte plądrowaniem nowo opanowanego terenu.

Chyba znowu czas na zmianę ogrodzenia.

A jeszcze sięgam pamięcią, jak głośno twierdziłam, że nigdy nie dam obetonować swojej posesji.

Cóż, priorytety mi się chyba przestawiają.
Z innej beczki. Pierwsze zdjęcia z nowego domu przysłane! Żmurek i jego nowe, ulubione miejscówki.
