Jak pewnie niektórzy z Was pamiętają w ubiegłym roku na szlaku na Śnieżkę spotkaliśmy dwa ogarki.
W tym roku, zaraz po przyjeździe spod ziemi wyrósł przy nas oferujący wszelką pomoc Jegomość.... z namiotu rozbitego jakieś 5 metrów od naszego.
Następnego dnia wieczorem... przy okazji luźnej rozmowy, która z wątku o podobnych Giłedzie imprezach, a dokładniej Bieszczadzkich Aniołach, nagle zeszła na psy...
I tak po raz drugi

A rozmowa przebiegała mniej więcej tak:
Ogończyk: - A jakie macie psy?
Ja: - Ogary polskie.
Ogończyk: - Żartujesz?

Ja: - Nie... dlaczego?
Ogończyk: - A ja jestem hodowcą.
Ja: - A jakie psy?
Ogończyk: - Ogray polskie.

Ja: - Żartujesz?

... no właśnie, rozmowa mniej więcej w moim stylu, kiedy jestem zdziwiona



A potem to już było normalnie


Ogończyki na Giełdzie były po raz pierwszy. Radek debiutował na scenie i to z powodzeniem

A teraz dla Was kilka pamiątkowych fotek... a potem jeszcze coś

