Ja odebrałam 2 telefony te polecane przez Wigro...to było juz jakiś czas temu. Oba domy z psami, i szczerymi chęciami do opieki, ale jednak nie wyobrażałam sobie polecenia tego psa w takie chętne pełne miłości ręce...Tu potrzeba wiedzy i zdecydowania, obdarzanie miłością psa nieufnego i szczerzącego zęby na każdą nową sytuację spowoduje bezradność opiekunów i następne kłopoty.
To nie jest tak, że ja nie chcę się nim zajmować, pisze przecież wyraźnie...ma dach nad głową, ma miskę i spacer...wydaje mi się, że kłopot jest w dalszym finansowaniu jego pobytu u mnie a nie że ja mam focha

I u mnie problem jest taki, że dla niego pobyt u mnie to trochę stracony czas. Myslę, że więcej już się nie nauczy. lato jest dla mnie ogromnym okresem ciężkiej pracy ( mam spore gospodarstwo- a pracujemy sami) więc czasami sił mi brak....
Z moich wypowiedzi powinno przynajmniej wynikać, że pies jest "normalny" w pewnych określonych warunkach. Nie umiem powiedzieć co by było gdyby bo juz po prostu nie próbuję....
Ja mu nie ufam, on pewnie tez nie....na ile jest to wynik braku obycia w przeszłości nie wiem, bo zwyczajnie się nie znam.
Nie chciałąbym skazywac go na uśpienie, zwłaszcza jak codziennie widzę merdający ogon i radość..ale on cieszy się na widok jedzenia które mu niosę...a raczej nie na mnie

To nie jest tak, że to pies skulony w kącie i warczący na wszystko. Nie ma depresji....
Dziś rano podeszłam do niego bez miski, ot tak, żeby do niego pogadać, w tym czasie inne psy były na wybiegu on czekał na swoją kolejkę. Ogon owszem lekko chodził, ale pies zastygnięty w bezruchu i patrzył tylko na moje ręce...zdziwiony, że nic nie mam.
Jak nadeszła jego kolejka, normalnie daje sobie zapinac linkę wychodzi z kojca...no może raczej wyfruwa

goni po obejściu węszy, ja w tym czasie sprzątam ....sam wraca do kojca jak biore miske z karmą, odpinam linke i pies zajmuje się jedzeniem.
I tak jest codziennie. Dawniej jeszcze szukał wyjścia...pchał się na siłę pod siatkę ogrodzeniową itp...teraz ma tyle zapachów na podwórku, że pewnie mu to wystarcza...Codziennie jak biorę go na linkę to mam wrażenie, że jak by mi się wyrwał zanim zapnę to tyle go będę widziała

tego się nie da w krótkim zdaniu opisać...stąd pewnie nie rozumiecie.
To są moje przemyslenia...ja nie wiem jak by się zachowywał w innym domu w innym miejscu, mogę tylko sądzić po jego zachowaniu do innych ludzi, że jest to problem.
Na prawdę przez chyba 2 miesiące zupełnie nie reagował na wołanie po imieniu...na gwizdanie, cmokanie itp...teraz zwraca uwagę jak go zawołam, czasami radośnie podbiegnie...ale nie do głaskania, zaznaczy obecność i dalej goni...nie wywiązała się między nami jakaś relacja pies - właściciel.
Na hotelu też mam różne psy, w tej chwili jednego agresora takiego, że nie podejdę...i cóż to jest czyjś pies, dostaje jeść w zamknięciu, za dwa dni wraca, to kłopot właścicieli nie mój...
i znowu będą pewnie komentarze, że podaję sprzeczne informacje....ale jeśli nic się nie zmienia i pies ma codziennie to samo....to jest spokojny.
Kłopot zaczyna się w momencie gdy ktoś podchodzi, albo widzi kogoś w zasięgu wzroku, dzieci za bramką, ludzi przechodzących niedaleko itp...
Stąd moja obawa a raczej pewność, że nie pozwoli do siebie dojść pokojowo nastawionej obcej osobie, zamknięty w kojcu rzuca się do kraty...a na lince ujada z agresją ....każdy rezygnuje...Do tej pory ogladało go kilkanaście różnych osób, niektórzy znajomi czytają akcje na FB wiedzą, że ten pies jest u mnie...żadne podejście do kojca nie skonczyło się pozytywnym efektem....
Sama niewiele zrobię....nie mam chętnego na podkładanie sie psu żeby sprawdzic ugryzie czy nie.
Dlatego ja się nie wypowiadam bardzo stanowczo, nikogo nie ugryzł bo nie miał takiej szansy jak na razie...
Przyznam, że trochę się boję spróbować

mysle, że jak ktoś by na niego ryknął...to podkulił by ogon...a co dalej??
Praca z trudnym psem powinna przynosić efekty, ja na prawdę nie mam możliwości go szkolić fachowo...też szukam, rozpytywałam po okolicznych zakładach ( tartak, składy z materiałami budowlanymi itp) nikt nie potrzebuje stróża.