Brutus z łańcucha w hotelu
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Nie byłby to pierwszy pies, który zachowuje się "normalnie" czyli akceptowalnie, póki się czegokolwiek od niego nie chce. Problem w tym, że nie bardzo ma szanse żyć na odludziu, bo nawet tam musi być szczepiony i może mu się coś stać (będzie wymagał pomocy weta, a jest nieobsługiowalny).
Pies nie musi nikogo ugryźć, żeby być uznany za agresywnego i uśpiony. Wystarczy wezwać weterynarza lub zabrać go do lecznicy i pozwolić mu się zachować standardowo. Zostanie opisany jako nieobsługiwalny z rozważeniem eutanazji.
Natomiast wciskanie go do gminnego przytuliska uważam za niemoralne raz ze względu na to, że pies z tej gminy raczej nie pochodzi, a dwa, że skoro zdecydowaliście się wspólnie nim zająć, to nie można komuś podrzucić problemu.
Zdaję sobie sprawę, że decyzja nie jest łatwa, ale postawcie się na miejscu potencjalnego opiekuna tego psa - chcielibyście na niego trafić? Polecilibyście go rodzinie czy znajomym? Skoro sami go nie chcecie, znawcy rasy, to jaki jest sens za wszelką cenę trzymać go za kratami? (tutaj część radykalnych obrońców praw zwierząt mnie wyklina, ale takie mam poglądy - nie każdy pies się nadaje do życia w społeczeństwie i jeśli nie ma żadnego szaleńca chętnego na ten typ zwierzaka, to trzeba go uśpić).
Pies nie musi nikogo ugryźć, żeby być uznany za agresywnego i uśpiony. Wystarczy wezwać weterynarza lub zabrać go do lecznicy i pozwolić mu się zachować standardowo. Zostanie opisany jako nieobsługiwalny z rozważeniem eutanazji.
Natomiast wciskanie go do gminnego przytuliska uważam za niemoralne raz ze względu na to, że pies z tej gminy raczej nie pochodzi, a dwa, że skoro zdecydowaliście się wspólnie nim zająć, to nie można komuś podrzucić problemu.
Zdaję sobie sprawę, że decyzja nie jest łatwa, ale postawcie się na miejscu potencjalnego opiekuna tego psa - chcielibyście na niego trafić? Polecilibyście go rodzinie czy znajomym? Skoro sami go nie chcecie, znawcy rasy, to jaki jest sens za wszelką cenę trzymać go za kratami? (tutaj część radykalnych obrońców praw zwierząt mnie wyklina, ale takie mam poglądy - nie każdy pies się nadaje do życia w społeczeństwie i jeśli nie ma żadnego szaleńca chętnego na ten typ zwierzaka, to trzeba go uśpić).
- Ola i Dunaj
- Posty: 2107
- Rejestracja: czwartek 27 lis 2008, 11:13
- Gadu-Gadu: 9495783
- Lokalizacja: Młynki
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Można prosić o rozwinięcie tej myśli ? Co oznacza pojęcie "rozważenie eutanazji" ? W jakim czasie i kto ją rozważa ?Eni pisze:. Zostanie opisany jako nieobsługiwalny z rozważeniem eutanazji.
Ale zdaje mi się, że w tej chwili nikt nie rozważa opcji wydania psa nowemu właścicielowiEni pisze: Zdaję sobie sprawę, że decyzja nie jest łatwa, ale postawcie się na miejscu potencjalnego opiekuna tego psa - chcielibyście na niego trafić? Polecilibyście go rodzinie czy znajomym?

Utopista widzi raj,
realista widzi raj plus węża.
Helmut Walters
realista widzi raj plus węża.
Helmut Walters
Re: Potrzebna pomoc dla psa
"Szanowny" Panie jest Pan ostatnią osobą którą będę pytał czy mam pomóc psu czy nie.ogończyk pisze:..
Wigro, weź go sobie, bo ja jednego przygarniętego Szczurka chowam i drugi się przyplątuje, któremu szukam domku.
Wigro weź go sobie! Przyjadę zobaczyć, jak go zabierasz. Będzie ciekawie i pouczająco.
Ja po prostu pomagam i one te psy czy tam coś wie, natura proszę Pana,żaden mnie nie dziabnął nawet na łańcuchu i nie dziabnie, mogę go nauczyć tańczyć i śpiewać
ale tu mnie poproszono abym nie się wtrącał, więc sie nie ftroncam, choć dwa domki podesłałem, oba z ogrodami, pod Łodzią, ale ogarkowo jeszcze było za bogate .
"O czym ty człowieku mówisz???? Jaka łacha...ja bardzo proszę o nieudzielanie się w tym wątku...
Nie jesteś potrzebny, myslę, że mając tu na miejscu grono przyjaciół spokojnie damy rade psa umieścić w dobrym domu.
PS. Chciałam dodac, że nie każdy pies musi mieszkac w Warszawie...spokojnie mógłby czekac na nowy dom u mnie...cóż...też mam piękne nowe kojce

więc czekam, nie się ftroncam, czekam na domek dla psa
Ostatnio zmieniony czwartek 31 lip 2014, 21:39 przez Wigro, łącznie zmieniany 1 raz.
Ogar dobry:Gęby długiej. Paznokci tępych. Zadu przestronnego, łakomy, zwajca.
- AniaRe
- Posty: 271
- Rejestracja: poniedziałek 01 gru 2008, 08:33
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Łubno
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
weszynoska pisze: ...pies po prostu rzuca się do klatki kojcowej z wszystkimi zębami na wierzchu i groźnym charkotem...to samo robi na smyczy, na lince itp...
(...) Ostatnio był jak wyżej napisał Radek....ze zgrozą w oczach obserwował jak pies się rzuca na widok obcej przyjaźnie nastawionej osoby
Beata, dla mnie te informacje są sprzeczne, czytam i nie wiem, jaki ten pies jest. Czy grozi tylko, jak się czegoś wymaga, czy nawet na smyczy startuje z zębami do obcych. Do podjęcia decyzji potrzeba wiedzy. Dlatego pytania.weszynoska pisze: Pies jest normalny i nie grozi zębami jak się od niego nic nie chce ....to chyba jasno napisałam...
weszynoska pisze: Nie pisze też zabierajcie go ode mnie...prawda????
Wg mnie wynika , zę to wlaśnie dziś napisałaś. Przynajmniej ja to tak zrozumiałam. I zupelenie CIę rozumiem, doskonale wiem, jak trudno może być w takiej sytuacji.weszynoska pisze:Dziś ostatni lipiec....proszę postanówcie co dalej bo Brutus nie może u mnie siedzieć tak w nieskończoność.
Chcesz, zeby napisać, czego od Ciebie potrzeba: pytanie było, jakie Ty widzisz możliwości w temacie Brutusa. Np. wiesz, że w takie a takiej odległosci jest schron, gdzie można go zawieźć i możesz tam pojechać i go zawieźć. Albo pojedziesz, jak CIę ktoś zawiezie. Albo znasz weta, o którym wiesz, że dobrze ocenia sytaucję i postępując zgodnie z przepisami obejrzy Brutusa i zdecyduje. To przykłady. Bo pies jest u Ciebie i chcąc Ci jakoś pomóc, musimy wiedzieć, co jest realne.
Bo jak np. napiszesz, że nie dasz rady go wieźć do schronu, to trzeba pomysleć np. nad transportem w narkozie. Gdyby był potrzebny transport.
A jak nie masz takiego weta-top może ktoś ma znajomego i doradzi, kogo konsultowac.
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Kiedy ja podeszłam do kojca a Brutus wyskoczył z zębami to mnie zacisnęła się gula w gardle i po prostu odskoczyłam.weszynoska pisze:Basia była świadkiem jak skoczył do mnie bo sobie coś tam wąchał ( ślady pocieczkowe to były) a ja chciałam iść dalej...skoczył mi do twarzy z warkotem....nie ugryzł ale chwile grozy przeżyłam.
Jak złapałam powietrze to krzyknęłam "spokój, nie wolno!" i dopiero pies się wycofał w głąb klatki.
Potem Beata go wzięła ale ja już nie miałam odwagi do niego podejść.
Brutus doskoczył do Beaty, to prawda, i gdyby nie linka, którą Beata mocno i krótko trzymała i na szczęście wyprostowała rękę w ostatniej chwili ... to na pewno coś by się złego wydarzyło.
Żałuję, że nie nagrałam filmu z zachowaniem Brutusa


Na chwilę obecną ja nie szukam już domu dla Brutusa, nie mam odwagi wciskać go komuś jako super psa, bo wiem, że sama nie wzięłabym go do siebie.
Może zamiast wyrywać zdania z kontekstu i radzić coś nie widząc psa na oczy, proponuję przyjedźcie do Beaty, weźcie Brutusa na ogród i zobaczcie z czym/kim macie do czynienia.
Daję głowę, że uciekniecie szybciej niż tam przyjechaliście.
Zgadzam się w 100%genetyk pisze:Co do uśpienia, trudna decyzja, ale uważam, ze przekazanie nierokującego psa do azylu nie ma sensu. Przecież nikt się tam nad nim nie będzie rozczulał i prędzej czy później pies źle skończy. Bardziej humanitarnie byłoby uśpić psa w obecnym miejscu pobytu, by mu zaoszczędzić kolejnych ciężkich przeżyć. Wiem, ze nie brzmi to sympatycznie, decyzja o uśpieniu to ostateczność, ale miłość do zwierząt obejmuje również konieczność podejmowania trudnych czy kontrowersyjnych decyzji w imię mniejszego zła. A azyl dla takiego psa to będzie zapewne zło do kwadratu.![]()

Schronisko dla tego psa = uśpienie lub spędzenie reszty życia zamkniętym w ciemnym kącie w obskórnej klatce

Pies u Beaty ma na prawdę super warunki, ona sama też poświęca mu tyle czasu ile może.
Czy w schronie pies będzie mieć lepiej? Da się wyprowadzić byle wolontariuszowi na spacerek ? będzie radośnie machać ogonkiem ? NIE ! I jestem tego pewna.
Wiecie wszyscy jak zazwyczaj działają schroniska. Psami opiekują się wolontariusze a to są przeważnie uczniowie, młodzi ludzie, którzy kochają pieski i rzadko kiedy mają taką wiedzę i doświadczenie aby wyprowadzić tak zwichrowanego psa na miłego czworonoga

Brutus powinien zostać uśpiony. Przykro mi to pisać, niestety.
Chyba, że cudem znajdzie się ktoś doświadczony, weźmie psa do siebie i nauczy go wszystkiego.
Ostatnio zmieniony czwartek 31 lip 2014, 22:28 przez BasiaM, łącznie zmieniany 1 raz.


- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Na pomaganiu psim biedom zna się Wigro...nie ja
no ale prosiłam go o nie udzielanie się
Nie wiem gdzie są jakies schrony, bo nigdy tej wiedzy nie potrzebowałam. Myślałam, że umiem pisać tak aby tekst był zrozumiały...a tu okazuje się że jednak nie.
To może spróbuję....
Pies pozostawiony w spokoju, w kojcu, nakarmiony i napojony zachowuje się jak zwyczajny pies, śpi albo czuwa, oszczekując zauważone sytuacje...na kota szczeka inaczej niż na wróble...
Na początku szczerzył kły na wszystko....a teraz do wielu rzeczy przywykł, niestety do ludzi nie
Zabierany codziennie na spacer skacze z radości do góry, cieszy się merda ogonem.
Na spacerze drze do przodu nie zwracając na nic, nie chce kontaktu, mam wrażenie, że po prostu wali przed siebie nie zważając na nic.
Karmiony po spacerze daje sobie odpiąć smycz już z mordą w suchej karmie.
Jednak....
Każdy podchodzący do kojca jest wrogiem i rzuca się z kąsaniem do kraty....nie da się wyciągnąć ręki, strach bo na pewno ugryzie jak ktoś by był na tyle odważny że spróbuje.
Na spacerze jest na lince, jeśli kogoś w tym momencie zauważa rzuca się z szczekaniem, tak jak by był na łańcuchu.
Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy np. nie mogłabym do niego pójść...nikt nie podejmie ryzyka, no chyba, że się nie znam...i do niego trzeba tzw. twardej ręki....wtedy się wystraszy ( może)
Łagodnością u niego nic nie zdziałasz....stawia na swoim pokazując zęby.
Myślę, że zareaguje agresją np. w przypadku gdybym musiała go przytrzymać wbrew jego woli...np do szczepienia, szczotkowania, założenia kagańca....a nawet do zapakowania do samochodu.
Nie wiem...coś jeszcze??? To się nie da tak opisywac w nieskonczoność, ja tez bym bardzo chciała żeby pies był spoko...jak wszystkie uratowane przez Wigra. Jednak już na samym początku zostałam zrobiona w konia...pies miał być nieszczęśnikiem odwiązanym od budy i w założeniach już na drugi dzień powinien byc wdzięczny za zmiane losu...
a okazało się że jednak nie jest...
jak coś jeszcze to piszcie...postaram się odpowiedzeć...ale eksperymentowac z nim się lekko obawiam...
no ale prosiłam go o nie udzielanie się
Nie wiem gdzie są jakies schrony, bo nigdy tej wiedzy nie potrzebowałam. Myślałam, że umiem pisać tak aby tekst był zrozumiały...a tu okazuje się że jednak nie.
To może spróbuję....
Pies pozostawiony w spokoju, w kojcu, nakarmiony i napojony zachowuje się jak zwyczajny pies, śpi albo czuwa, oszczekując zauważone sytuacje...na kota szczeka inaczej niż na wróble...
Na początku szczerzył kły na wszystko....a teraz do wielu rzeczy przywykł, niestety do ludzi nie

Zabierany codziennie na spacer skacze z radości do góry, cieszy się merda ogonem.
Na spacerze drze do przodu nie zwracając na nic, nie chce kontaktu, mam wrażenie, że po prostu wali przed siebie nie zważając na nic.
Karmiony po spacerze daje sobie odpiąć smycz już z mordą w suchej karmie.
Jednak....
Każdy podchodzący do kojca jest wrogiem i rzuca się z kąsaniem do kraty....nie da się wyciągnąć ręki, strach bo na pewno ugryzie jak ktoś by był na tyle odważny że spróbuje.
Na spacerze jest na lince, jeśli kogoś w tym momencie zauważa rzuca się z szczekaniem, tak jak by był na łańcuchu.
Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy np. nie mogłabym do niego pójść...nikt nie podejmie ryzyka, no chyba, że się nie znam...i do niego trzeba tzw. twardej ręki....wtedy się wystraszy ( może)
Łagodnością u niego nic nie zdziałasz....stawia na swoim pokazując zęby.
Myślę, że zareaguje agresją np. w przypadku gdybym musiała go przytrzymać wbrew jego woli...np do szczepienia, szczotkowania, założenia kagańca....a nawet do zapakowania do samochodu.
Nie wiem...coś jeszcze??? To się nie da tak opisywac w nieskonczoność, ja tez bym bardzo chciała żeby pies był spoko...jak wszystkie uratowane przez Wigra. Jednak już na samym początku zostałam zrobiona w konia...pies miał być nieszczęśnikiem odwiązanym od budy i w założeniach już na drugi dzień powinien byc wdzięczny za zmiane losu...
a okazało się że jednak nie jest...
jak coś jeszcze to piszcie...postaram się odpowiedzeć...ale eksperymentowac z nim się lekko obawiam...
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Ja bym chciała tylko wiedzieć czy zachowywał się tak przez cały czas - z wcześniejszych opisów to nie wynika. W tej chwili chyba nikt nie dyskutuje z tym, że jest problem.
Podobnie Beata nie odpisała na moje pytanie jakie ona widzi możliwości.
I dla mnie pies rzucający się przez kraty na ludzi podchodzących do kojca zdecydowanie normalny nie jest.
Podobnie Beata nie odpisała na moje pytanie jakie ona widzi możliwości.
I dla mnie pies rzucający się przez kraty na ludzi podchodzących do kojca zdecydowanie normalny nie jest.
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Haniu
Ty to byś go powołała do nowego życia za miesiąc, ja pewnie z rok bym tyrał.
Nie ma, nie ma złych psów, są tylko niekonieczni właściciele.
A ile pracowałaś z Sabcią, tak słodko było ?
A Balcik qurde wyrok miał w schronie - pies agresywny, dobre. Na sygnale jechałem bo by go uśpili, jeszcze papier podpisałem że biorę psa "niegrzecznego"
ech.
Ty to byś go powołała do nowego życia za miesiąc, ja pewnie z rok bym tyrał.
Nie ma, nie ma złych psów, są tylko niekonieczni właściciele.
A ile pracowałaś z Sabcią, tak słodko było ?
A Balcik qurde wyrok miał w schronie - pies agresywny, dobre. Na sygnale jechałem bo by go uśpili, jeszcze papier podpisałem że biorę psa "niegrzecznego"
ech.
Ogar dobry:Gęby długiej. Paznokci tępych. Zadu przestronnego, łakomy, zwajca.
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Weterynarz poddaje taką myśl opiekunowi - człowieku masz psa, który zagraża ludziom i zastanów się, czy nie powinieneś go uśpić. Jak wet jest obojętny, to każdego jednego psa uśpi, gdy mu właściciel powie, że pies jest agresywny - nie wymaga się do tego opinii behawiorysty czy ugryzienia.Ola i Dunaj pisze:Można prosić o rozwinięcie tej myśli ? Co oznacza pojęcie "rozważenie eutanazji" ? W jakim czasie i kto ją rozważa ?Eni pisze:. Zostanie opisany jako nieobsługiwalny z rozważeniem eutanazji.
Ale zdaje mi się, że w tej chwili nikt nie rozważa opcji wydania psa nowemu właścicielowiEni pisze: Zdaję sobie sprawę, że decyzja nie jest łatwa, ale postawcie się na miejscu potencjalnego opiekuna tego psa - chcielibyście na niego trafić? Polecilibyście go rodzinie czy znajomym?
W drugim cytacie chodzi mi o to, że wg mnie w taki sposób powinno się obrać perspektywę, co zrobić z tym psem. Nie na zasadzie, "niech ktoś go weźmie", niech "ktoś z nim pracuje". Czy w swoim sumieniu (czy czym się kierujesz w decyzjach) wziąłbyś na siebie odpowiedzialność za polecenie tego psa komuś? Czy byś go, nawet po szkoleniu, oddał komuś z rodziny?
Jasne, on może sobie funkcjonować w jakimś hotelu, u boku behawiorysty, w klatce w schronisku czy na "zadupiu", ale czy on będzie z tego powodu szczęśliwy i czy opiekun będzie miał w nim przyjaciela czy tylko kłopot? Znam psy ściągane z łańcucha, krzywdzone przez ludzi i jakoś nie mają potrzeby zagryźć każdego, kto się nawinie - to nie jest specyfika psa łańcuchowego.
Jak dla mnie to ten pies nie chce funkcjonować w społeczeństwie i tyle. Tysiące psów, będąc na jego miejscu, odwdzięczyłoby się oddaniem.
Re: Potrzebna pomoc dla psa
"Zabierany codziennie na spacer skacze z radości do góry, cieszy się merda ogonem. Na spacerze drze do przodu nie zwracając na nic, nie chce kontaktu, mam wrażenie, że po prostu wali przed siebie nie zważając na nic./../ Każdy podchodzący do kojca jest wrogiem i rzuca się z kąsaniem do kraty....nie da się wyciągnąć ręki, strach bo na pewno ugryzie jak ktoś by był na tyle odważny że spróbuje. Na spacerze jest na lince, jeśli kogoś w tym momencie zauważa rzuca się z szczekaniem, tak jak by był na łańcuchu."
Długi cytat, ale jak znalazł do moich własnych lub znajomych hovawartów w pewnych sytuacjach. Tyle że hovawarty to psy rasy stróżująco-obronnej, w której różne agresywne zachowania wynikają z charakteru rasy i ogólnie psów II grupy.
Ciekawe, jakby pies się zachował, gdyby go spuścić z linki. Czy byłby dalej z niego taki kozak? Wiejskie psy łancuchowe wyraźnie tracą na odwadze, gdy są wolne.
Niezwracanie uwagi na przewodnika- mój pies jest w tym wybitny, takie zachowanie nazywam półżartem autyzmem. Agresja na smyczy aż do zapienienia się-też norma. Ale o uśpieniu oczywiście nie ma mowy-taka rasa, nawet moje bardzo łagodne psy nie są wolne od agresji.
Na ile ten ogar odbiega od normy dla rasy w zakresie agresji?
Długi cytat, ale jak znalazł do moich własnych lub znajomych hovawartów w pewnych sytuacjach. Tyle że hovawarty to psy rasy stróżująco-obronnej, w której różne agresywne zachowania wynikają z charakteru rasy i ogólnie psów II grupy.
Ciekawe, jakby pies się zachował, gdyby go spuścić z linki. Czy byłby dalej z niego taki kozak? Wiejskie psy łancuchowe wyraźnie tracą na odwadze, gdy są wolne.
Niezwracanie uwagi na przewodnika- mój pies jest w tym wybitny, takie zachowanie nazywam półżartem autyzmem. Agresja na smyczy aż do zapienienia się-też norma. Ale o uśpieniu oczywiście nie ma mowy-taka rasa, nawet moje bardzo łagodne psy nie są wolne od agresji.
Na ile ten ogar odbiega od normy dla rasy w zakresie agresji?