
Brutus z łańcucha w hotelu
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Znam podobny przypadek psa. Sąsiedzi z bloku w którym kiedyś mieszkałam kupili sznaucerkę średnią z pseudohodowli, jak ją przywieźli miała 3 m-ce. Zaakceptowała tylko ich - 3 osobową rodzinę, w domu zachowywała się bez zarzutu. Poza tym na wszystkich się rzucała z zębami. Bardzo jej pilnowali, raz nie upilnowali i wpiła się sąsiadowi w pośladek zębami. Ten zrobił obdukcję i postawił warunek że albo pozbędą się psa albo spotkają się w sądzie. Nie znaleźli nikogo kto chciałby nią się zająć, do schroniska oddać nie chcieli i musieli uśpić 3 letnią zdrową sukę. 

"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
- AniaRe
- Posty: 271
- Rejestracja: poniedziałek 01 gru 2008, 08:33
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Łubno
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Beata, nikt Cię nie zachęca do klamania. Sytuacja tego psa jest taka, jaka jest, nic nie trzeba dodawać ani odejmować: umarł jego wlaściciel, został sam na łańcuchu, grupa ludzi jakiś czas szukała mu domu ale dłużej już nie ma możliwości.weszynoska pisze: Tylko wiecie...ja tak nie mogę sobie wziąć psa na sznurek i pójść do przytuliska....nikt go ode mnie nie odbierze, pomijając jego zachowanie. W przytulisku są psy wyłapane z interwencji...i przetrzymywane w ramach szukania właściciela...a po 14 dniach wywożone gdzieś w Polskę.
Nikt mi psa nie weźmie bo ja mam ochotę oddać...i jak mam się tłumaczyć skąd się u mnie wziął...kłamać nie umiem...powiem, że mi przywieźli...no to sobie go weź mi powiedzą..
A poza tym-jeśli do takiej sytuacji dojdzie- to można wcześniej zadzwonić do schronu i uprzedzić, dowiedzieć się, gdzie z takim psem. Mnie w Żyrardowie powiatowy wet pouczal, że wszytskie psy, do ktrych się (lub konkretna osoba) nie ma prawa wlasności są własnoscią gminy-czytaj: jak znajdzisz psa i się nim zajmiesz, to "kradniesz" psa gminie

Re: Potrzebna pomoc dla psa
Czy problem z agresją tego psa nie wynika z faktu, ze ciągle nie jest na swoim? Mysle, ze "swoje" to tylko kojec, a reszta jest dla niego obca. Przecież taki hotel dla byłego psa łańcuchowego to wrogi świat, z którym trudno się utożsamiać.
Atakowanie wszystkich poza osobą karmiącą to, moim zdaniem, standard u wiejskich burków stojących od małego na łańcuchu. Pytanie, czy gdyby teraz trafił do normalnego domu, też by atakował...
Co do uśpienia, trudna decyzja, ale uważam, ze przekazanie nierokującego psa do azylu nie ma sensu. Przecież nikt się tam nad nim nie będzie rozczulał i prędzej czy później pies źle skończy. Bardziej humanitarnie byłoby uśpić psa w obecnym miejscu pobytu, by mu zaoszczędzić kolejnych ciężkich przeżyć. Wiem, ze nie brzmi to sympatycznie, decyzja o uśpieniu to ostateczność, ale miłość do zwierząt obejmuje również konieczność podejmowania trudnych czy kontrowersyjnych decyzji w imię mniejszego zła. A azyl dla takiego psa to będzie zapewne zło do kwadratu.
Atakowanie wszystkich poza osobą karmiącą to, moim zdaniem, standard u wiejskich burków stojących od małego na łańcuchu. Pytanie, czy gdyby teraz trafił do normalnego domu, też by atakował...
Co do uśpienia, trudna decyzja, ale uważam, ze przekazanie nierokującego psa do azylu nie ma sensu. Przecież nikt się tam nad nim nie będzie rozczulał i prędzej czy później pies źle skończy. Bardziej humanitarnie byłoby uśpić psa w obecnym miejscu pobytu, by mu zaoszczędzić kolejnych ciężkich przeżyć. Wiem, ze nie brzmi to sympatycznie, decyzja o uśpieniu to ostateczność, ale miłość do zwierząt obejmuje również konieczność podejmowania trudnych czy kontrowersyjnych decyzji w imię mniejszego zła. A azyl dla takiego psa to będzie zapewne zło do kwadratu.

Re: Potrzebna pomoc dla psa
Haniu, myślę że to nie są sprzeczne informacje, to normalna zmiana zdania z biegiem czasu. Na początku kiedy człowiek jest pełen chęci i nadziei to każdy najmniejszy kroczek w dobrą stronę, nawet ten chwilowy wydaje się być milowym krokiem. Z czasem kiedy zapału, cierpliwości i chęci brakuje, nie patrzy się już przez różowe okulary, wtedy dostrzega się to, czego początkowo się nie zauważało - to że tak naprawdę nic się nie zmieniło, że wszelka włożona praca nie daje trwałego efektu. Do tego dochodzi strach i obawa o bliskich i obcych, którzy mogliby zająć się psem w przyszłości. Ja rozumiem dylematy Węszynoski i to, że jest już tym zwyczajnie zmęczona.Muszę przyznać, że trochę się pogubiłam.
Moje zdanie - jeśli pies faktycznie jest groźny dla ludzi, należy go uśpić zanim stanie się coś czego odwrócić się już nie da.
Myślę też, że na ten temat my, osoby które nigdy go nie widziały, nie mamy prawa się wypowiadać. Decyzję powinny podjąć wyłącznie osoby, które miały z psem styczność, a pozostali nie mają prawa ich krytykować i osądzać!
- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Haniu zacytowałas kilka moich wypowiedzi...ale one nie są jakoś szczególnie sprzeczne...w tamtym okresie jeszcze miałam nadzieję, że idzie ku dobremu. Próbowałam go jakoś udomowić, wchodziłam z nim do budynków, dawałam smaczki itp...myslałam, że jak normalny pies będzie się cywilizował powoli. Niestety w pewnym momencie nastąpił zastój...pies nie chciał więcej się socjalizować a na próby nauczenia go czegokolwiek zaczął reagować warczeniem. Hotelowe psy go wcale nie ruszają, przyzwyczaił się do takiej sytuacji i teraz jak rano wychodzimy na obchód terenu to do tych pozostałych co w kojcach siedzą merda ogonem...ale jak tylko któryś zaczyna warczeć to on też...normalka...szczekanie o 6 rano rozlega się po wsi..dobrze , że mieszkam w takim miejscu że zbytnio nikomu to nie przeszkadza.
Spacerujące mu bezczelnie pod nosem kozy też go nie ruszają....
Ogólnie myślałam, że pies znajdzie szybciej dom..że u mnie się trochę oswoi z ludźmi i zwierzętami...i pójdzie w świat.
Ze zwierzętami się oswoił...suczki wita radośnie, ale ludzie niestety....tak jak genetyk napisała...reakcja psa łańcuchowego....
Ja więcej zrobić z nim nie mogę, tak jak pisałam jeśli codziennie dostaje jeść i wodę i ma spacer to jest grzeczny w kojcu....agresję wykazuje tylko jak ktoś podchodzi, lub kogoś widzi jak z nim idę na lince.
Nie podejmuje się go szkolić itp...bo po prostu mu nie ufam i nie mam chęci dać się pogryźć...
Basia była świadkiem jak skoczył do mnie bo sobie coś tam wąchał ( ślady pocieczkowe to były) a ja chciałam iść dalej...skoczył mi do twarzy z warkotem....nie ugryzł ale chwile grozy przeżyłam.
W dalszym ciągu moge go z kojca zabierać, zapinac smycz, karmić, podawac miskę z jedzieniem...
tu jest normalnie...Stefan ( mąż) też może podejść z jedzeniem....podać, ale już sam tak żeby z nim pogadac albo wypuścić to nie ma szans...pies jest cały najeżony i głuchy warkot...no to on nawet nie próbuje.
Tego się nie da tak opisać....to by trzeba było być i widzieć. Ja oprócz niego w tej chwili mam 18 innych psów plus moje kopytne..na prawde mam co robić i muszę się w te upały zajmować każdym powierzonym mi zwierzakiem. Szkoda mi skazywać go na uśpienie...ale ja tak szczerze to nie widzę innej możliwości ...nie ma chętnego na niego, nikt się nie podejmie pracy z psem agresywnym, jeszcze myślałam, że może ktoś weźmie do pilnowania terenu...no cóż, wychował się na łańcuchu i pewnie tak by dożył starości gdyby nie śmierć właściciela...rodzina zapewne wiedziała że pies jest zły...to się go szybko pozbyli i przerzucili kłopot na innych.
muszę tez myśleć o sobie, swoich zwierzętach, dziecku itp....pies nie chce być naszym przyjacielem...a pracując od świtu do nocy już nie mam sił i czasu żeby się zastanawiać dlaczego tak jest...
Ma budę, ma dach nad głową , karmę, spacer....w sumie to nawet go lubię...ale niestety to taka sobie tykająca bomba ...
Z drugiej strony....gdyby ktoś chciał spróbować...jakiś inny człowiek, może on potrzebuje jakiejś zdecydowanej ręki itp....no nie wiem...cuda się zdarzają i czasami pies trafia na swój autorytet...
Biorąc go nie zakładałam, że będzie u mnie na zawsze....swoich mam stanowczo za dużo
Spacerujące mu bezczelnie pod nosem kozy też go nie ruszają....
Ogólnie myślałam, że pies znajdzie szybciej dom..że u mnie się trochę oswoi z ludźmi i zwierzętami...i pójdzie w świat.
Ze zwierzętami się oswoił...suczki wita radośnie, ale ludzie niestety....tak jak genetyk napisała...reakcja psa łańcuchowego....
Ja więcej zrobić z nim nie mogę, tak jak pisałam jeśli codziennie dostaje jeść i wodę i ma spacer to jest grzeczny w kojcu....agresję wykazuje tylko jak ktoś podchodzi, lub kogoś widzi jak z nim idę na lince.
Nie podejmuje się go szkolić itp...bo po prostu mu nie ufam i nie mam chęci dać się pogryźć...
Basia była świadkiem jak skoczył do mnie bo sobie coś tam wąchał ( ślady pocieczkowe to były) a ja chciałam iść dalej...skoczył mi do twarzy z warkotem....nie ugryzł ale chwile grozy przeżyłam.
W dalszym ciągu moge go z kojca zabierać, zapinac smycz, karmić, podawac miskę z jedzieniem...
tu jest normalnie...Stefan ( mąż) też może podejść z jedzeniem....podać, ale już sam tak żeby z nim pogadac albo wypuścić to nie ma szans...pies jest cały najeżony i głuchy warkot...no to on nawet nie próbuje.
Tego się nie da tak opisać....to by trzeba było być i widzieć. Ja oprócz niego w tej chwili mam 18 innych psów plus moje kopytne..na prawde mam co robić i muszę się w te upały zajmować każdym powierzonym mi zwierzakiem. Szkoda mi skazywać go na uśpienie...ale ja tak szczerze to nie widzę innej możliwości ...nie ma chętnego na niego, nikt się nie podejmie pracy z psem agresywnym, jeszcze myślałam, że może ktoś weźmie do pilnowania terenu...no cóż, wychował się na łańcuchu i pewnie tak by dożył starości gdyby nie śmierć właściciela...rodzina zapewne wiedziała że pies jest zły...to się go szybko pozbyli i przerzucili kłopot na innych.
muszę tez myśleć o sobie, swoich zwierzętach, dziecku itp....pies nie chce być naszym przyjacielem...a pracując od świtu do nocy już nie mam sił i czasu żeby się zastanawiać dlaczego tak jest...
Ma budę, ma dach nad głową , karmę, spacer....w sumie to nawet go lubię...ale niestety to taka sobie tykająca bomba ...
Z drugiej strony....gdyby ktoś chciał spróbować...jakiś inny człowiek, może on potrzebuje jakiejś zdecydowanej ręki itp....no nie wiem...cuda się zdarzają i czasami pies trafia na swój autorytet...
Biorąc go nie zakładałam, że będzie u mnie na zawsze....swoich mam stanowczo za dużo

- AniaRe
- Posty: 271
- Rejestracja: poniedziałek 01 gru 2008, 08:33
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Łubno
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Co do uśpienia: na ten moment zgodnie z przepisami nie ma podstaw do uspienia, bo nikogo nie ugryzł. Trzeba by poszukać w przepisach, czy są jakieś "furtki" na psy stważające zagrożenie, ale wg mnie bez powodu nie wolno usypiać zwierząt. Może Ola Dunajowa się wypowie, bo pewnie wie dokładnie.
No i pytanie, na ile Brutus faktycznie stanowi zagrożenie, bo w przeciwieństwie do delii zgadzam się z Hanią i mam duży problem z niespójnymi opisami zachowań tego psa.
Bo najpierw to byl w miarę normalny pies łąńcuchowy, z pewnymi problemami, a teraz sa opisy "bestii"
No i pytanie, na ile Brutus faktycznie stanowi zagrożenie, bo w przeciwieństwie do delii zgadzam się z Hanią i mam duży problem z niespójnymi opisami zachowań tego psa.
Bo najpierw to byl w miarę normalny pies łąńcuchowy, z pewnymi problemami, a teraz sa opisy "bestii"
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Dla mnie jest wyraźna sprzeczność w informacji, że pies jest normalny i przestał grozić zębami i w informacji po czterech miesiącach że jest groźny dla otoczeniaweszynoska pisze:Haniu zacytowałas kilka moich wypowiedzi...ale one nie są jakoś szczególnie sprzeczne...

Podobnie jak sprzeczne są dla mnie informacje "może u mnie zostać" i "zróbcie z nim cos".
- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
O bestii nie napisałam ja
No i widzę, że teraz zaczyna się nagonka na mnie ???
Ano zapraszam może kogoś jeszcze do mnie...
Pies jest normalny i nie grozi zębami jak się od niego nic nie chce ....to chyba jasno napisałam...
Nie pisze też zabierajcie go ode mnie...prawda???? A że troszkę jestem zmęczona ta sytuacją to chyba normalne...
Może jasno napiszcie czego ode mnie oczekujecie??? Będę wiedziała na czym stoję i czego się trzymać...

No i widzę, że teraz zaczyna się nagonka na mnie ???

Ano zapraszam może kogoś jeszcze do mnie...
Pies jest normalny i nie grozi zębami jak się od niego nic nie chce ....to chyba jasno napisałam...
Nie pisze też zabierajcie go ode mnie...prawda???? A że troszkę jestem zmęczona ta sytuacją to chyba normalne...
Może jasno napiszcie czego ode mnie oczekujecie??? Będę wiedziała na czym stoję i czego się trzymać...
Re: Potrzebna pomoc dla psa
Ja rozumiem, że bywa ciężko ale chciałabym, żebyśmy przeszli do konkretów a tych na razie z Twojej strony brakweszynoska pisze: No i widzę, że teraz zaczyna się nagonka na mnie ???![]()

To widocznie mamy inną definicję normy.Pies jest normalny i nie grozi zębami jak się od niego nic nie chce ....to chyba jasno napisałam...
Dla mnie to jest jednoznaczne:Nie pisze też zabierajcie go ode mnie...prawda???? A że troszkę jestem zmęczona ta sytuacją to chyba normalne...
weszynoska pisze:proszę postanówcie co dalej bo Brutus nie może u mnie siedzieć tak w nieskończoność.
- weszynoska
- Posty: 4959
- Rejestracja: czwartek 16 paź 2008, 13:21
- Gadu-Gadu: 9111199
- Lokalizacja: Leśniówka/Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Potrzebna pomoc dla psa
haniu a jakich konkretów ode mnie oczekujesz????