


Tak sobie jeszcze myślę, że może on potrzebuje tak jak dziecko (np mój syn), powolnego wyciszania zabawy a nie takiego nagłego jej zakończenia. Wyobrażam sobie, że w ferworze super zabawy, ktoś każe mi nagle siadać i mówi, że to koniec. Jak już pisałam, ekspertem nie jestem, ale cieszę się, że tyle piszesz, bo sama nie mam czasu, a wiele z tego co czytam, przydaje się nam do pracy z Tajgą. Trzymamy za Was kciuki!ESOX pisze:Gorzej jest jak bawimy się i w pewnym momencie jest KONIEC, kończymy na naszych zasadach i wtedy....się złości (nie smuci, że koniec zabawy) tylko ewidentnie złości....i wtedy np: po minucie przechodząc łapie już nie tylko za nogawkę tylko gryzie w nogę . Mówienie eee nakręca go jeszcze bardziej.