Aniu, masz rację, nie każdy pies może mieć bliski kontakt z dziećmi (nie każdemu dziecku pozwalam na taką poufałość)Ania W pisze: Ewo ( moje zboczenie wynikające z psem pracującym z dziećmi) - nie pozwalajcie dzieciom (zwłaszcza obcym) tak się uwalać na psie. Ja wiem, że ten konkretny pies to zdzierży (mój też by dał radę), ale inny może zareagować inaczej. Poza tym to też forma nauki tego jakie są potrzeby psa, a do tego każda okazja jest dobra.
Na zdjęciach poniżej widać jak spotkane przez nas dzieci potrafią "rozmawiać " językiem międzygatunkowym - energii i mowy ciała. Oprócz dziecięcej radości była delikatność i czułość. Umiały patrzeć na psa, i nie było to spojrzenie wyzywające czy konfrontacyjne, ale zaciekawienie, fascynacja takim stworem. Stojąca obok Tosia dała do zrozumienia, że nie chce wchodzić w bliskie relacje - odsunęła się i dzieciaki to zaakceptowały (bardziej bałam się by w tym zamieszaniu, któreś nie wpadło do wody).



(Bodek to jużak, który otrzymał zaproszenie do udziału w zajęciach prowadzonych w przedszkolach i szkołach terapeutycznych przez specjalistę w tej dziedzinie, wykładowcę i egzaminatora przyszłych dogoterapeutów).
Natomiast wielu dorosłych zapomniało takiej umiejętności porozumiewania.
Chwilę wcześniej nim doszliśmy do pomostu, na drodze jakiś "tatuś" wyciągał ręce do psa, nie widząc sygnałów jego mowy ciała, dopiero moje słowa przestrogi odwiodły od tego zamierzenia.
Taki jest ten pies. Potrafi być zdecydowany i bardzo szybko działajacym, a potem słodkim "miśkiem"
Na marginesie.
Ulubione zajęcie Bodka


to następstwo przebytego w młodości zdarzenia http://www.juzak.fora.pl/pierwsza-pomoc ... ia,22.html" onclick="window.open(this.href);return false;
I tak

