Uff, przetrwaliśmy Jaśkowo
Sympatyczna atmosfera, dużo pracy, choć nieobowiązkowej, świetnie przygotowane wszystko, polecam, kto nie był.
Major Ugryź zrobił bardzo dobre wrażenie podczas konkursu, bo (mimo incydentu) sędzia nie szczędził pochwał i ochów i achów. Że niebywała pasja i chęć tropienia, niesamowita dokładność, że niezwykle rzadko widuje się tak pracujące ogary, że przyjemnie było patrzeć, jak idzie wręcz wzorcowo po ścieżce, że potencjał ogromny i tak dalej...
Wg sędziego zgubiła go młodzieńcza pewność siebie, bo mniej więcej po połowie ścieżki zaczął chojrakować i węszyć górnym, co poskutkowało zejściem. Pan twierdzi, że to częste u młodych psów, udzielił wskazówek do dalszej pracy.
Po chwili wyciszenia poszliśmy dalej, potem znów musiałam go przystopować i zawarować, bo pruł do przodu. No a potem już był koniec ścieżki.
Sędzia chwalił moje opanowanie podczas pracy i to, że nie zdenerwowałam się, kiedy pies zszedł. Plus to, że jestem początkująca i dlatego pewnie ten puchar. Niezbyt chyba zasłużony, ale miło i tak.
Ja jestem dumna z ostrzelania, bo szczerze, to nie wiedziałam, jak Ugryź zareaguje. Ale wszystko poszło super, strzał nie robi na nim wrażenia, po przywołaniu ładnie do mnie wrócił.
Również odłożenie poszło świetnie, a może będzie z wiekiem i doświadczeniem jeszcze lepiej.
To cieszy mnie tym bardziej, że były to zupełnie nowe dla psa doświadczenia, do tego obcy ludzie i psy, ogólne poddenerwowanie.
Refleksje po - dużo pracy przed nami... Nie tylko na ścieżkach.