Marto, dom - cudo!
Myślę, że trzeba wziąć pod uwagę, że Marta mieszka w strefie 5b, to podstawa planowania...
Teraz jestem w Lesznie i dwa dni temu widziałam laurowiśnię - aż mi dech zaparło, u nas (granica 6a i 6b) za Chiny ludowe takiej się nie dochowa...

Dziś przechodząc koło kościoła widziałam hortensje ogrodowe - wielkie krzaczory nie przycinane przez nikogo, rzekłabym zaniedbane, a wypuszczały liście z całych pędów, u mnie bez porządnego okrycia na pewno by zmarzły (to znaczy zmarzły - młodych, co do których byłam pewna, że i tak by nie zakwitły, nie okryłam i łodygi są całkowicie poprzemarzane), a okrycie nie daje gwarancji nieprzemarznięcia. Szok przeżyłam dwa lata temu w Jastarni - hortensje całe okryte kwiatostanami... Bajka dla hortensjomaniaczki
Aha, hortensje dębolistne są wrażliwe na mróz niestety...
Bukszpany są ze strefy 6, porozglądaj się w ogrodach niedaleko i sprawdź czy tam rosną, jeśli tak to możesz sadzić. Tylko... to są rośliny o regularnym kształcie kuli, zastanów się, czy będą Ci pasować do wizji rozwichrzonego wiejskiego ogrodu

.
Poza tym - Marto, jaką masz glebę? Wydaje mi się, że gliniastą, ale mogę się mylić. Poziom wód gruntowych? Zastoiny wody po deszczu? Działka raczej osłonięta czy tzw. wygwizdów?
Trawy - miskanty chyba zbyt egzotyczne, nie wiem jak z przeżyciem na Suwalszczyźnie, raczej marnie... Podobnie rozplenice. Myślę, że dobre byłyby trawy o swojskim wyglądzie i z naszego klimatu - proso, drżączki, kostrzewy, śmiałki (właśnie znalazłam

) jako uzupełnienie dla bylin - tak jakby same tam urosły

.
Z kwiatów - Ketrin dużo moich typów wypisała

(choć nie wszystkie bym widziała u siebie, ogniste barwy precz

). Cudowny jest wieczornik damski, dwuletni, ale ładnie się rozsiewa, podobnie goździki (szczególnie poczciwe brodate

), na suche stanowiska krwawniki (można kupić nasiona i wtedy ma się rośliny w kolorach od bieli do ciemnego różu, mrrrrr

), kocimiętki, irysy, kupidynki (podobne do chabrów, ładnie się rozsiewają

); oprócz tego kłosowce, chelone czyli żółwiki, piwonie, serduszki, liliowce (!), dzwonki, odętki.
Jeżówki odmianowe już sobie darowałam - przeżywały maksymalnie dwa lata, zwykłe są wręcz chwastami

. Ech, posiałam nasion z białego kwiatostanu jeżówki, bo chciałam mieć białe (roślinę mateczną wyrwał przez przypadek niedoświadczony ogrodnik...

) i teraz po barwie liści wydaje mi się, że tylko dwie - trzy rośliny będą kwitły na biało, a reszta na różowo...
Aha, z róż polecam zajrzeć do szkółki Rosarium i poszukać w historycznych. Jest sporo odmian, które powinny sobie poradzić, jeśli mają mrozoodpornośc około -32 i wyglądają swojsko, bo od lat były w ogrodach (ja mam Louise Odier i Comte de Chambord i te powinny być dobre do Twojego ogrodu, bo nawet po bardzo mroźnej zimie sprzed dwóch lat wszystkie pędy miały u mnie zielone). Szukaj raczej takich, które powtarzają kwitnienie (!).
To jest w ogóle bardzo ważne - niektóre rośliny są efektowne przez bardzo krótki czas. Jeśli coś kwitnie powiedzmy dwa tygodnie a resztę sezonu jest mało ciekawe - czy naprawdę zależy nam na takiej roślinie? Albo - jeśli zależy bo jest bzem-lilakiem na przykład

- trzeba ją tak wkomponować w ogród, żeby nie raziła brakiem atrakcyjności

. Dlatego cenię rośliny, które długo kwitną albo powtarzają kwitnienie... albo mają atrakcyjne owoce... albo się pięknie przebarwiają jesienią...
I jeszcze jedna rzecz- ilość czasu na ogród. Byliny wymagają sporo pracy. Jednoroczne jeszcze więcej . Szczyt wymagalności - dwuletnie

.
Rośliny wrażliwe są bardziej pracochłonne i frustrujące - bo często mimo wszystko przegrywamy walkę z klimatem. Ja z wrażliwym mam tylko hortensje - piłkowaną, asperę i kilka ogrodowych młodziaków - ale to uzależnienie (mrozoodpornych bukietówek mam pewnie ze 20, straciłam rachubę

).
Drugi mój konik to powojniki, te są mrozoodporne (znaczy są i inne ale - póki co - daję im spokój).
Ale się rozpisałam, ale mam czas dla siebie - popołudnie w hotelu - więc to była sama przyjemność

.