Kryzys chodzenia na smyczy jest zdecydowanie związany ze śniegiem - mam to samo :/
Ona nawet nie tyle leci do przodu co co chwila odbija w bok albo gwałtownie hamuje i ciągnie się za mną.
Wprawdzie nie przez Łozę, ale ja wczoraj właśnie zaliczyłam konkretną glebę. Runęłam jak długa do tyłu, uderzyłam głową o chodnik....i w efekcie wylądowałam na ostrym dyżurze na szyciu. Rana nie jakaś straszna ale stresa miałam, no i nic przyjemnego :/
Mój podstawowy wniosek z przygody - zawsze trzeba mieć ze sobą telefon... a ja niestety na takie osiedlowo- parkowe wypady nie miałam takiego zwyczaju
A mogło być gorzej ...Z kulinarnymi upodobaniami Major wpisuje się w rodzinę
Ja niestety tych czarnych nie polecam, bo niby podłoga plastikowa i przez to klatka lekka ale u mnie Ajsza wyłamała łapami druty z drzwiczek i Aronia się na te druty chciała nadziać jak szaszłyk. 
Albo słabo spawana albo druty za cienkie. Trzeba je było usunąć i teraz można cały łeb przez drzwiczki wystawić. 
Była akurat dostępna, to wzięłam... Jeśli się nie sprawdzi, to będę miała nauczkę na przyszłość. 
