Ze spaceru zadłużeni nie wyszliśmy

Na pewno nie mamy długu wdzięczności wobec służb odśnieżających miasto

Dojazd na miejsce zbiórki w niedzielę rano po całonocnych opadach zdecydowanie można zaliczyć do sportów ekstremalnych ale stawiliśmy się w komplecie i właściwie bez poślizgów ( przede wszystkim czasowych bo w moim przypadku z tymi innymi bywało różnie aczkolwiek raczej kontrolowane

)
Pogoda fajna, rześko ale dobrze się chodziło ( mięśnie było czuć

), śnieżek sobie padał - dwie godziny daliśmy radę. Ze względu na ciągłe opady fotek niewiele ale postaram się coś wrzucić w najbliższym czasie.
Ekipa : Luśnia, Fraszka, Łoza i zakochany Psyk
